23 rozmowy kwalifikacyjne, po których kandydaci nabrali wątpliwości, czy naprawdę chcą pracować w tej firmie

Ludzie
2 tygodnie temu

Rozmowa kwalifikacyjna to zawsze pewne wyzwanie. Czasami kandydaci mają do czynienia z nieoczekiwanymi pytaniami, absurdalnymi wymaganiami lub po prostu komicznymi sytuacjami. A czasami prowadzący rozmowę zaskakują w taki sposób, że chce się o tym wszystkim opowiedzieć.

  • Siedziałam na rozmowie kwalifikacyjnej, trzy osoby naprzeciwko mnie. Nagle starsza kobieta w środku spokojnie oznajmiła: „Przejeżdżałam obok pani domu... Wiem, że jest pani mężatką, i widziałam, że macie ładne ogrodzone podwórko. Domyślam się, że planuje pani mieć dzieci? Kiedy chce pani iść na urlop macierzyński?”. Nikt z obecnych nawet nie próbował jej powstrzymać. Po prostu siedziałam tam, niezdolna do wypowiedzenia słowa. Od tamtej pory, kiedy proszą o mój adres w kwestionariuszach, zawsze zastanawiam się, dlaczego go potrzebują. © GoldaV123 / Reddit
  • Brałam udział w rozmowie kwalifikacyjnej do dużej firmy. Przeszłam do trzeciego etapu, ale nie udało mi się, bo nie zdążyłam przygotować prezentacji w wyznaczonym czasie. Zadanie okazało się trudniejsze niż się spodziewałam, ale ok, nie ma tego złego. Pół roku później zadzwoniła do mnie ta sama kobieta, która prowadziła pierwszy etap. Wyraźnie zmęczona spytała: „Może pani nam kogoś polecić? Nikt się nie nadaje, jestem już zmęczona szukaniem”. No i mam takie pytanie. Czy oni w ogóle zamierzają zlikwidować ten wakat? Albo kogo właściwie szukają? © Natalia T. / Yandex.Zen
  • Miałam kiedyś rozmowę kwalifikacyjną, podczas której odpytywali mnie z każdego punktu mojego CV, jak na egzaminie, i kilkakrotnie pytali, czy napisałam je sama, czy skorzystałam z usług profesjonalnej firmy. Pod koniec rozmowy pracownica HR wyjęła z torebki 50 złotych i dała je dyrektorowi. Założyli się o to, czy napisałam CV sama, czy ktoś to za mnie zrobił, a kobieta z działu kadr przegrała. © Margarita Bilgili
  • Na rozmowie kwalifikacyjnej znienacka zapytali mnie, czy mam kredyt hipoteczny albo pożyczkę. Okazało się, że wolą zadłużonych pracowników. Powiedzieli, że tacy ludzie lepiej pracują. Oznacza to, że opcja, że ktoś może być po prostu odpowiedzialny w swojej pracy, nie jest nawet brana pod uwagę. © Elena Turetskikh / Yandex.Zen
  • Szukałam pracy jako księgowa, zamieściłam ogłoszenie w gazecie, bo internet nie był wtedy jeszcze w modzie. Pewna kobieta zadzwoniła, zadała mi kilka pytań, a potem nagle oskarżyła mnie o oszustwo: „Brzmi pani jak dwudziestolatka, ale w ogłoszeniu jest napisane, że ma pani wyższe wykształcenie i ponad dziesięcioletnie doświadczenie!”. Tak przy okazji, mam czterdzieści lat, tylko młodo brzmię przez telefon. © irina f. / Yandex.Zen
  • Kiedy byłam młoda, zostałam zatrudniona w fajnej firmie z bardzo prostego powodu: spodobałam się dyrektorowi. Sam rekrutował pracowników w nowej instytucji i, jak się okazało, nie lubił pracować z brzydkimi kobietami, za to z przyjemnością gromadził wokół siebie piękności. Ale nigdy nawet nie zasugerował żadnej z nich czegoś więcej. Do dziś jestem mu wdzięczna: zarówno on, jak i główna księgowa (również bardzo piękna kobieta) nawet w trudnych czasach zawsze wypłacali pensje na czas. Nawiasem mówiąc, nadal tam pracuję. Podobnie jak główna księgowa. A tradycja wcale nie zanikła i do pracy przychodzą ładne i mądre dziewczyny. © love* / Yandex.Zen
  • Przyszedłem na rozmowę kwalifikacyjną na stanowisko kierownicze. W pokoju były trzy osoby. No cóż, pomyślałem, że to jasne, zaraz zacznie się cyrk. Postanowili mnie zaskoczyć. Jeden z młodych cwaniaków nagle stwierdził: „Sprzedaj nam ten długopis”. Mam sprzedać im długopis! Wybuchnąłem śmiechem, wstałem i powiedział: „W tym momencie skończył mój czas dla was”. Firma została zamknięta po półtora roku. Była jednak dość pewnym graczem na rynku leasingowym. © Freixotrix / Yandex.Zen
  • Znajoma poszła na testy lekarskie przed egzaminem na prawo jazdy. Psychiatra zadał jej pytanie: „Po której stronie wzeszło dziś słońce?”. Ona spokojnie odpowiedziała: „Tam, gdzie zawsze: na wschodzie”. „Nie, źle”, pokręcił głową lekarz. — „Dzisiaj w ogóle nie wzeszło, bo są chmury”. © Evgenia Mironova / Yandex.Zen
  • Na rozmowie kwalifikacyjnej zapytali mnie, czy jestem mężatką. Planowałam ślub, ale wiedząc, że młode mężatki są niechętnie zatrudniane, odpowiedziałam wymijająco: „Aktualnie nie jestem w związku małżeńskim”. Zostałam zatrudniona. Kilka tygodni później współpracownicy zaczęli mnie pytać, dlaczego rozwiodłam się w tak młodym wieku. Przez długi czas nie rozumiałam, dlaczego wszyscy tak myślą. A potem powiedziano mi, że kierownik działu, który był obecny na rozmowie kwalifikacyjnej, zrozumiał moje słowa o małżeństwie tak, jakbym była kiedyś mężatką, ale w tej chwili już nią nie jestem. Półtora miesiąca później pracownicy składali mi życzenia z okazji ślubu. © Elena Kuptsova
  • Szukałam pracy na pół etatu jako korektorka w agencji reklamowej. Na rozmowie kwalifikacyjnej było trzydzieści osób. Wszyscy mieli tekst pełen terminów budowlanych. Każdy starał się pokazać swoje umiejętności i rozległość wiedzy, a ja poprosiłam o słownik. Zgadnijcie, kto został zatrudniony. © Olga Baikova
  • Rozmowa od początku nie przebiegała dobrze. Poza tym w biurze coś śmierdziało. Wyszedłem, a zapach wciąż tam był. Spojrzałem w dół... A na moich butach był „prezent”. Przed rozmową, spóźniony, biegłem przez trawnik. Prawdopodobnie właśnie tam wdepnąłem w psią kupę. Dwa tygodnie później zobaczyłem ogłoszenie o nowej rekrutacji. Na końcu pogrubioną czcionką było napisane: „Z poprzednimi kandydatami nie kontaktujemy się”. © CuriousHedgehog636 / Reddit
  • Na rozmowie kwalifikacyjnej kierowniczka nagle zapytała, czy potrafię dogadać się z kobiecym zespołem. Pytanie wydawało się dziwne, bo najwyraźniej nie dotyczyło tylko pracy. Odpowiedziałam jednak szczerze, że dla mnie najważniejsze jest to, aby ludzie byli zdeterminowani do osiągania wyników, a nie ich płeć. Najwyraźniej nie była to właściwa odpowiedź. Ponieważ nie dostałam tej pracy. © liliggyzz / Reddit
  • Miałem rozmowę kwalifikacyjną w firmie konkurencyjnej do mojego pracodawcy. Rozmówca zapytał, dlaczego chcę odejść. Postanowiłem być szczery i delikatnie wyjaśniłem, że mój szef był w sumie palantem. Na co ankieter spokojnie odpowiedział: „Rozumiem. Czy mogę mu to wszystko powiedzieć, kiedy spotkam się z nim w barze w piątek? Jesteśmy dobrymi kumplami”. Oczywiście nie dostałem tej pracy. Ale przynajmniej szef nie dowiedział się o moich planach. Nie jest źle. © BobBobBobBobBobBobBobDave / Reddit
  • Pewnego dnia prowadzący rozmowę kwalifikacyjną wyciągnął książkę z plamami Rorschacha i zapytał: „Co widzisz na tym obrazku?”. Pokazał mi dziesięć obrazków. Zastanawiałem się nad tym, zastanawiając się, co to ma wspólnego z pracą. Wiele lat później zapytałem go, o co chodziło. Roześmiał się: „Och, to był tylko żart!”. © Cherryboy52 / Reddit
  • Na rozmowie kwalifikacyjnej pracownica HR była zainteresowana faktem, że zajmuję się muzyką. Potem powiedziała mi, że lubi metal, i zapytała, czy potrafię tak śpiewać. Zamiast po prostu powiedzieć, że tak, z jakiegoś powodu postanowiłem to zademonstrować. Zrobiłem coś w stylu Slipknota lub Opeth, warcząc: „Tak, chciałbym dla was pracować” i kończąc to głębokim growlingiem. Mam prawie 40 lat, a ona ma 20. Nie zaproponowano mi tej pracy. © thehateprocession / Reddit
  • Postanowiłam zatrudnić się jako recepcjonistka w salonie piękności. Głównym kryterium było to, że był blisko domu. Weszłam, w recepcji spotkała mnie ponura kobieta, która od razu uświadomiła mi, kim stanę się za kilka miesięcy pracy. Następnie pojawił się dyrektor — nadęty mężczyzna. Patrzył na mnie przez długi czas, a następnie kazał mi wziąć kwestionariusz i czekać na niego w biurze. Otworzyłam kwestionariusz — 60 pytań, a każde z nich lepsze od drugiego: Co zrobisz, jeśli kosmetyczka spóźni się 15 minut? A jeśli 30? A jeśli spóźni się 60 minut? I moje ulubione: Co zrobisz, jeśli stłuczesz ulubiony kubek głównej fryzjerki? W tym momencie zaczęło mnie to trochę śmieszyć. Ale ostatni akcent — dyrektor surowo mnie poinformował, że praca jest bardzo trudna, więc pierwszy miesiąc to staż, oczywiście bez wynagrodzenia. Żeby byli mnie pewni. I to był koniec. Ach, co za miejsce straciłam! © PenguiHugger / Pikabu
  • Jakieś 15 lat temu mój kolega postanowił zostać motorniczym tramwaju. Miał wyższe wykształcenie, coś związanego z fizyką, ale nie chciał z tym wiązać swojego życia. Za to z tramwajami — jak najbardziej. Przyszedł do zajezdni zapisać się na kurs, ale powiedziano mu: „Nie, nie nadajesz się dla nas. Masz wyższe wykształcenie, szybko uciekniesz”. Bez względu na to, jak bardzo starał się ich przekonać, nic nie działało. Zabawne jest to, że zawsze brakowało tam kierowców. © Artem Maloross / Yandex.Zen
  • Gdzieś w 2006 roku poszedłem z kilkoma przyjaciółmi ubiegać się o pracę jako magazynier. W dziale personalnym dali mi kwestionariusz, kazali go wypełnić i czekać na telefon. Pracowałem już wtedy jako monter mebli, ale postanowiłem wypełnić kwestionariusz, tak dla zabawy. Napisałem tyle głupot, że sam się śmiałem. W rubryce „Krewni” wskazałem rocznego brata i podpisałem: „Pracuje w domu jako dziecko”. W oczekiwaniach płacowych napisałem: „15 tysięcy miesięcznie”. W odpowiedzi na pytanie: „Gdzie widzisz siebie za rok?”, napisałem: „Dyrektor. Firma będzie śmigać”. Moi znajomi dzwonili jeden po drugim, pytali, a tamci mówili im, że oddzwonią. Ale oczywiście nigdy nie zadzwonili. Ale zadzwonili do mnie. Kazali mi przyjść do pracy w przyszłym tygodniu. Oczywiście nie poszedłem. Nie chciałem tam iść, do tego zniszczonego magazynu z dziką rotacją. Chociaż teraz rozumiem, dlaczego są tak niestabilni, skoro w ogóle akceptują ludzi takich jak ja. © RidDiKk67 / Pikabu
  • Przyszedłem do pracy jako informatyk w latach 2008-2009. Pensja była niewielka, ale obiecywali luźny grafik. Biuro było tak złe, że już od progu pocieszali mnie, że sprzęt jest stary, ale da się pracować. W porządku. Potem okazało się, że wszyscy pracują od dziesiątej do dwudziestej, a szef nie lubi, gdy się spóźniają. Zapytałem: „Czy grafik jest naprawdę luźny? Jeśli nie ma pracy, to mogę wyjść?”. Odpowiedź brzmiała: „Dobry pracownik zawsze znajdzie coś do roboty”. Wtedy grzecznie się pożegnałem. Kilka tygodni później znalazłem pracę z pensją dwa razy wyższą i obciążeniem 20-25 godzin tygodniowo. Niech się bawią beze mnie. © jefian / Pikabu
  • Chciałam pracować w pewnej fajnej firmie, ale było kilka etapów rozmów kwalifikacyjnych i testów. Pomyślałam, ok, spróbuję, zobaczę, czy coś z tego wyjdzie. Zajęło mi to trochę ponad tydzień i oto jestem na ostatniej rozmowie z dyrektorem generalnym firmy. Zadaje mi jedno i drugie pytanie, a ja nie spałam dobrze, więc raczej tylko marzę o tym, jak będę odpoczywać w domu. A potem on zadaje idiotyczne pytanie, dlaczego powinni wybrać właśnie mnie? Jakoś się wkurzyłam za tak głupie pytanie i nie zdawałam sobie sprawy z tego, co odpowiedziałam: „Bo dajecie wszystkim swoim pracownikom możliwość cotygodniowej sesji z psychologiem, a ten specjalista mi się przyda”. Wyszłam stamtąd i nawet nie zastanawiałam się, czy zostanę zatrudniona, czy nie. Wyobraźcie sobie moje zdziwienie, gdy wieczorem otrzymałam telefon z informacją, że zostałam przyjęta. © Ward 6 / VK
  • Poszłam na rozmowę kwalifikacyjną do firmy, a tam siedział mój były wykładowca. Dyplom otrzymałam niecały rok temu, więc pamiętał mnie doskonale. Na początku byłam bardzo spięta, ale potem przypomniałam sobie, że jesteśmy dorośli i nie jestem na egzaminie ustnym, więc wszystko będzie dobrze. Siedziałam tam, powiedziałam wszystko, czego ode mnie chcieli, a wtedy były nauczyciel powiedział: „Zatrudniłbym cię, ale nie znoszę niedotrzymywania terminów. Dlatego cię pamiętam, bo nawet najłatwiejsze zadania dostawałem od ciebie po czasie”. Było mi wstyd przed wszystkimi, bo nadal mam ten problem. Zdecydowałam, że to koniec, ale przyjęli mnie na dwutygodniowy okres próbny. Wygląda na to, że muszę nauczyć się zarządzania czasem... © Chamber 6 / VK
  • Kiedy szukałam pracy, odbyłam sześć rozmów kwalifikacyjnych w ciągu tygodnia. Miałam szczęście i zostałam przyjęta do dwóch firm jednocześnie. Wybrałam lepszą, a rekruterce z drugiego biura grzecznie wyjaśniłam, że już dokonałam wyboru. Nie tylko się zdenerwowała... Była wściekła! I nawet obiecała, że będę tego żałować. Na szczęście nic złego się nie stało. Teraz po prostu pisze do mnie od czasu do czasu, chwaląc się nowymi krzesłami, telewizorem w pokoju rekreacyjnym, a ostatnio wysłała mi filmik, na którym pije espresso z zupełnie nowego ekspresu do kawy. © Chamber 6 / VK
  • Kiedyś przydarzyła mi się niesamowicie niezręczna sytuacja. Spieszyłem się rano na rozmowę o pracę. Byłem spóźniony i zdenerwowany. Biegłem po kawę, patrząc na zegarek. Przebiegłem przez jezdnię na zielonym. Nagle zza rogu wyjechał samochód i prawie mnie przejechał. Rozlałem na siebie kawę. Przekląłem gościa, a on przeklął mnie. Gdybym w tamtej chwili wiedział, że to właśnie on będzie przeprowadzał ze mną rozmowę.... Świat jest tak mały, że nie wiesz, czy przechodzień, którego obraziłeś rano, nie okaże się twoim przyszłym szefem... © Chamber 6 / VK

BONUS

  • W mojej firmie mamy zasadę: każdy musi porozmawiać z potencjalnym współpracownikiem przed zatrudnieniem, nawet jeśli nie jest menedżerem. I za każdym razem, gdy muszę wziąć udział w rozmowie kwalifikacyjnej, zadaję jedno pytanie: „Gdybyś miał wehikuł czasu, na koncert jakiego zespołu chciałbyś pójść?”. Ponieważ, szczerze mówiąc, interesuje mnie to o wiele bardziej niż standardowe odpowiedzi na standardowe pytania. © ladykatytrent / Reddit

A oto kolejny zbiór historii o niezapomnianych rozmowach kwalifikacyjnych. Koniecznie je przeczytajcie!

Komentarze

Otrzymuj powiadomienia
Masz szczęście! Ten wątek jest pusty,
co oznacza, że masz prawo do pierwszego komentarza.
Śmiało!

Powiązane artykuły