23 sytuacje w salonie piękności, które nasuwają tylko jedno pytanie: „Co tu się właściwie stało?”

Ludzie
2 dni temu

Kiedy idziemy do salonu piękności, aby zrobić sobie nową fryzurę lub manicure, mamy nadzieję, że wyjdziemy stamtąd piękniejsze i w dobrym nastroju. Ale, niestety, czasami czeka nas rozczarowanie. Na przykład bohaterki naszego dzisiejszego artykułu nie miały szczęścia do fachowców. Albo zrobili coś, o co nie zostali poproszeni, albo wygłosili bardzo niestosowne komentarze.

  • Pracuję jako wizażystka w salonie. Pewnego dnia przyszła do nas dziewczyna: elegancka, w drogich ciuchach, zadbana. Omówiłyśmy z nią makijaż i zabrałam się do pracy. Kiedy przyszło do malowania ust, dziewczyna nagle ugryzła mnie w rękę, podskoczyła i wybiegła z salonu. Skończyło się na tym, że stałam i patrzyłam za nią, kompletnie osłupiała. W mojej głowie kłębiło się mnóstwo myśli. Wszystkie koleżanki śmiały się do łez, kiedy o tym opowiadałam. © Overheard / Ideer
  • Dostałam zamówienie na makijaż wieczorowy, impreza miała być o 19:00. Zrobiłam makijaż, a klientka włączyła tryb: „Nie podoba mi się, nie zapłacę”. Wtedy w moim mózgu coś przeskoczyło.
    – W takim razie zmyję makijaż i może pani iść.
    – Jak to, zmyje pani?
    – Przecież się pani nie podoba, więc wrócimy do naturalnego wyglądu.
    Mała pauza
    – Właściwie to może być.
    Zapłaciła tyle, ile powinna. Potem dowiedziałam się od koleżanek, że ta klientka jest znana z takiego zachowania, ale nikt nigdy nie zaproponował, że zmyje jej makijaż. © LRAss / Pikabu
  • Kiedyś klientka przyszła na depilację laserową. W miejscu poddawanym zabiegowi miała tatuaż, który nie powinien być naświetlany laserem. Klientka zażądała obejścia tatuażu po konturze. Kosmetyczka próbowała jej wyjaśnić, że nie da się tego zrobić co do milimetra, a skóra w obszarze tatuażu jest bardzo wrażliwa. Klientka krzyczała i żądała. Cóż, kosmetyczka zrobiła to, o co prosiła. Dziewczyna z krzykiem wyskoczyła z gabinetu i napisała skargę na ból, jaki jej sprawiono. Kosmetyczka została zawieszona, a ja nie mogę zapomnieć tego tatuażu żaby.
  • Zwykle nie pracuję w domu, ponieważ mam małe dziecko (półtora roku), ale dzisiaj klientka poprosiła o taką możliwość. Robiłam jej makijaż, maluch kręcił się dookoła, cichutko i spokojnie, zupełnie jak nie on. Klientka wyszła zadowolona, poszłam umyć pędzle i złożyć walizkę. Wtedy właśnie odkryłam, że nie ma dwóch pędzli, rozświetlacza, bronzera.... Wpadłam w osłupienie, zaczęłam szukać po całym mieszkaniu, bez skutku! Pomyślałam, no cóż, nie mogę oczekiwać, że ktoś mi to odda. I wtedy zadzwoniła klientka, mówiąc, że znalazła w swojej torbie moje kosmetyki, samochodzik i pieluchę. Najwyraźniej mój synek postanowił dawać prezenty moim klientkom. © The Cynical Make-up Artist / Vk
  • Klientka: „Pewnie nie uczyła się pani za dużo”.
    Ja: „Mhmm... Dlaczego pani tak myśli?”
    Klient: „Cóż, jest pani fryzjerką! Co w tym takiego trudnego?”
    Ja *myśląc o całym czasie spędzonym na szkoleniach, praktykach i seminariach*: „Cóż, właściwie to nie jest takie łatwe...”.
    Klient: „Tak, tak! Wszyscy tak mówicie! Sąsiadka poszła na dwutygodniowy kurs i zaczęła pracę, i w ogóle...” La-la-la-la-la-la....
    Moje myśli: „Więcej nie jej przyjmę...”. © KateSova / Pikabu
  • Przez dłuższy czas i regularnie chodziłam do dziewczyny na manicure. Robiła doskonałą robotę, ale jakoś nie mogłyśmy się dogadać. W dniu, kiedy byłyśmy umówione, dziewczyna zadzwoniła i poprosiła o przyjście godzinę później, zgodziłam się. A pracowała po drugiej stronie miasta, gdzie jeździł 1 autobus z częstotliwością raz na godzinę. Zdałam sobie sprawę, że mogę się trochę spóźnić, dosłownie 5-7 minut, więc zadzwoniłam, żeby ostrzec. W odpowiedzi usłyszałam dzikie wrzaski, że po mnie są inne klientki i zachowuję się obrzydliwie. Próbowałam powiedzieć, że może wcale się nie spóźnię, że mogę zrobić manicure bez skomplikowanego projektu. Na nic się to zdało. Powiedziała mi, żebym w takim razie w ogóle nie przychodziła. Więc nie przyszłam. Już nigdy.
  • Napisałam post: „Potrzebna modelka do makijażu 10 września o 14:00. Za darmo”. Modelka znalazła się w godzinę, na dole posta napisałam: „Modelka znaleziona, dziękuję”. 10 września wieczorem jakaś dziewczyna napisała z prośbą o umówienie jej na jutro, 11 września. Spojrzałam w grafik, miałam okienko, odpisałam, podałam adres studia, w którym pracuję. Przyszła punktualnie, makijaż zrobiłam, podobał jej się. Zbierała się do wyjścia.
    — To będzie 100 złotych
    — Jak to? Napisała pani, że za darmo!
    — Gdzie tak napisałam?
    — Pokażę! — i zaczęła szukać mojego postu, pokazała mi go.
    — Modelka była potrzebna wczoraj na zajęcia dla mojej koleżanki. Wszystko jest napisane (dzień i godzina).
    — Nie wyraziła się pani jasno!
    Potem nastąpiła wściekła tyrada o tym, jaka jestem zła, wabiąc niczego niepodejrzewające dziewczyny na usługi, których nie potrzebują. © Lisycha / Pikabu
  • Pracuję jako manikiurzystka. Zaczynam pracę o 12:00. A o 9:00 ktoś dzwoni na mój telefon komórkowy.
    — Dzień dobry, pamięta pani, że jesteśmy umówione na 12:00?
    — Tak.
    — Obudziłam panią?
    — Tak.
    — Dlaczego śpi pani o tej porze? Już jest ranek! Przez całe życie wstawaliśmy o szóstej... © Overheard / Ideer
  • Poszłam do pracy w salonie piękności. Pozycjonował się jako super fajny, ale tak naprawdę wszystko tam było nastawione na szybki przerób, liczyła się ilość, a nie jakość, oszczędzali dosłownie na wszystkim. Robiliśmy między innymi masaże twarzy. Zamiast specjalnego olejku do masażu dali nam... olej słonecznikowy! Tak, tak, olej słonecznikowy do twarzy. Niektórzy go używali, ale ja nie mogłam, przyniosłam swój specjalny olej do masażu. Oczywiście nie pracowałam tam długo.
  • Pewnego razu przyszła klientka z niebiesko-czarnymi włosami. Chciała je przefarbować na popielatą biel. Wyjaśniłam, że za pierwszym razem nie da się tego osiągnąć, w najlepszym wypadku kolor stanie się karmelowy. Zgodziła się, zrobiłyśmy wszystko, klientka wyszła. A kilka dni później wróciła z awanturą, bo przecież miała być blondynką, a jest ruda! Recepcjonistka odtworzyła nagrane zapisy rozmów, w których dziewczyna została o tym ostrzeżona. Klientka poszła sobie. A 5 lat później pod wszystkimi moimi postami zaczęły pojawiać się gniewne tyrady, że kiedyś chciała być blondynką, a została ruda.... © IVANETSKAYA / YouTube
  • Największym zarzutem mojej koleżanki fryzjerki wobec klientów są ich nierealistyczne oczekiwania. Ludzie chcą przejść od ciemnych do platynowych w ciągu jednej sesji, chcą jaskraworóżowych włosów, które nigdy nie blakną, niesamowitych opalizujących odcieni ze starannie przefiltrowanego zdjęcia na Instagramie... © manlikerealities / reddit
  • Ja: „Dzień dobry, jak obcinamy?”
    Klient: „Na krótko poproszę”
    Ja: „Jasne” (Rozpoczynam strzyżenie).
    Klient: „Ale Natasza obcięła mnie inaczej...”.
    Ja: „Tak? To dlaczego przyszedł pan do mnie, a nie do Nataszy?”
    Klient: "Och! Ostatnim razem tak źle obcięła mi włosy!„© KateSova / Pikabu
  • Pewnego wieczoru siedziałam w recepcji salonu piękności. Sam salon był pusty, żadnych klientów, cisza. I nagle wchodzi mężczyzna. Wesoły mężczyzna. Na początku był przekonany, że jest w sklepie (jakimś, najwyraźniej, bardzo nietypowym sklepie). Potem zaczął wypytywać o wszystko, co tu robimy. Procedury, ceny itp. Pytał długo. A potem poprosił o książkę z uwagami i sugestiami i napisał do mnie list z podziękowaniem za „miłą i uprzejmą rozmowę”.
  • Jestem samoukiem i pracuję w salonie od sześciu miesięcy. Pewnego dnia tygodnia recepcjonistka podeszła do mnie i powiedziała: „Tylko nie kłóć się z klientką, która teraz przyjdzie. Rób, co chce i jak mówi. Jest bardzo wybredna i kapryśna! I jest przyjaciółką właścicielki salonu”. Cóż, dobrze, że uprzedziła.
    Klientka wpadła spóźniona. Ani cześć, ani przepraszam, ale od progu: „No, to kto mnie pomaluje?!” Robiłam jej makijaż, a ona non stop się kręciła, dzwoniła do wszystkich, oglądała zdjęcia w telefonie... Potem oznajmiła: „Robię sobie przerwę” i wyszła. A kiedy kontynuowałyśmy, nic jej nie pasowało: jedna brew jest szersza, a może nie szersza, a ta wydaje się dłuższa lub krótsza, zaczęła pocierać oczy, gdy już nałożyłam kremowy róż. Mam przykleić jej rzęsy, a minutę później już ich nie. Cały czas mnie pytała, dlaczego to, a to, a dlaczego tamto, a tamto? Tłumaczyłam wszystko jak małemu dziecku, jednocześnie szybko pracując.
    W końcu, mimo zdenerwowania, makijaż wyszedł bardzo delikatny i piękny, kobieta długo patrzyła na siebie i podziwiała. Długo potem dochodziłam do siebie. © The Cynical Makeup Artist / Vk
  • W tamtym czasie dopiero uczyłam się fryzjerstwa. Pewnego dnia przyszła do mnie dziewczyna z włosami do pasa, która chciała mieć bardzo krótką fryzurę. Radykalnie krótką. Kilka razy pytałam ją, czy jest pewna swojej decyzji, proponowałam stopniowe skracanie, w kilku etapach. Ale nie, ona chciała zmiany od razu. W końcu zrobiłam dokładną kopię fryzury, której zdjęcie przyniosła. Tyle że kiedy dziewczyna odwróciła się do lustra, była przerażona! Płakała i krzyczała, że zniszczyłam jej piękne, długie włosy. To było straszne. Po tym wydarzeniu nigdy nie byłam w stanie kontynuować strzyżenia włosów i rozpoczęłam karierę w innej dziedzinie. © Barbara Klickstein / Quora
  • Pracuję w salonie kosmetycznym, wykonując manicure. Pewnego dnia przyszedł do mnie mężczyzna z prośbą o sztuczne paznokcie! Okazało się, że jego córeczka wkrótce będzie miała urodziny. A przyjęcie odbędzie się w stylu księżniczkowym, więc nawet ojciec będzie musiał mieć różową sukienkę, pomalowane paznokcie i koronę, aby być obecnym na tej uroczystości! Po raz pierwszy mi się zdarzyło coś takiego. © Overheard / Ideer
  • Kobieta weszła rano do naszego salonu i zaczęła krzyczeć. Żadnych słów, tylko zwierzęcy krzyk. Fryzjerki przybiegły z zaplecza, a my czekałyśmy, aż klientka skończy. Krzyk zamienia się w słowa:
    — Zrujnowaliście mi całe życie! Pozwę was!
    Każda moja próba zapytania o coś tej pani prowadziła do ponownych krzyków, więc dialog nie działał, ale machała mi przed nosem jakimiś dokumentami, w końcu rzuciła mi na biurko kilka kartek drobno popisanych nerwowym pismem. Spróbuję oddać styl: „...Zimny pot spłynął mi po twarzy i zamarłam z przerażenia, gdy zobaczyłam w lustrze, jak fryzjerka pochyla się nade mną i zaczyna ścinać mi włosy w nierówne kępki! Ileż łez wylałam po powrocie do domu! Nawet teraz płaczę za każdym razem, gdy patrzę w lustro!”. I tak dalej przez dwie strony. Czytaliśmy to z przyjemnością. Oczywiście wstydząc się, że zrujnowaliśmy życie normalnego człowieka. Zwróciliśmy pani pieniądze za pokwitowaniem z obietnicą, że więcej do nas nie przyjdzie. © Unjoy / Pikabu
  • Pracuję jako kosmetyczka, wynajmuję mały i raczej skromny gabinet. Przychodziła do mnie klientka, od dłuższego czasu i regularnie. I nagle: „Aneczko, chcę iść do pięknego, drogiego salonu”. Cóż, klient nasz pan, jak mawiają. Poszła tam i zaczęło się. Oskarżyła mnie, że kupuję tylko tanie produkty, a w ogóle to pewnie rozcieńczam je wodą, aby zaoszczędzić pieniądze, więc już do mnie nie przyjdzie. To było bardzo nieprzyjemne, ale postanowiłam nie tracić nerwów i po prostu pożegnałam się z tą osobą. Minęło kilka miesięcy, telefon: „Aneczko, chcę się do ciebie zapisać, jesteś takim świetnym fachowcem, w salonie jednak tak nie potrafią”. Cóż, nie zapisałam jej.
  • Zdałam sobie sprawę, że muszę sfotografować mój zestaw kosmetyków i narzędzi! I w zasadzie powinnam być gotowa na to, że znowu coś zostanie skradzione. Modelki są takie chciwe! Szczerze mówiąc, ugryzę następną rękę, która sięgnie po mój spray utrwalający makijaż. © bitelulz / reddit
  • Siedzę w salonie fryzjerskim. Wchodzi facet w wieku około 19-22 lat, siada na fotelu. Fryzjer pyta: „Jak obcinamy?”. Facet odpowiada: „Najmodniejsza fryzura dla facetów w wieku 18-27 lat”. Fryzjer w milczeniu odwraca go od lustra, bierze maszynkę i goli mu głowę. Oto, co to znaczy być zrozumianym bez zbędnych ceregieli. © Overheard / Ideer

Czy przytrafiły wam się jakieś ciekawe sytuacje w salonie piękności?

Komentarze

Otrzymuj powiadomienia
Masz szczęście! Ten wątek jest pusty,
co oznacza, że masz prawo do pierwszego komentarza.
Śmiało!

Powiązane artykuły