Moi sąsiedzi poprosili mnie o popilnowanie ich dzieci w nagłej sytuacji, a ja odmówiłam

miesiąc temu

Relacje z sąsiadami bywają trudne, a granica między między życzliwością a prywatnością czasami okazuje się cienka. Nieporozumienia dotyczące poziomu zażyłości lub hałasu mogą eskalować, przez co stosunki robią się napięte. Jedna z użytkowniczek Reddita opowiedziała historię o tym, jak jej sąsiadka niespodziewanie zapukała do jej drzwi w środku nocy.

Pewna młoda kobieta podzieliła się swoją historią w internecie.

Jestem 26-letnią kobietą mieszkającą w nowo wybudowanym kompleksie apartamentów, do którego wszyscy wprowadzili się mniej więcej około rok temu. Przez ten czas sąsiedzi zdążyli się już zapoznać.

W naszym budynku mieszka kilka rodzin, a latem mamy do dyspozycji wspólny dziedziniec, na którym dzieci się bawią, podczas gdy ich rodzice odbywają spotkania towarzyskie.

Już wiele razy wyświadczaliśmy sobie nawzajem drobne przysługi, zwłaszcza związane z opieką nad maluchami. Często to ja oferuję komuś pomoc.

Zachowuję jednak pewien dystans, aby uniknąć zbytniego zbliżenia. Mam dwójkę małych dzieci, 2-latka i 11-miesięcznego szkraba. W tej chwili opiekuję się nimi sama, bo mój mąż wyjechał na kilka dni odwiedzić rodzinę i przyjaciół.

Sąsiadki z naszego bloku stworzyły nawet czat grupowy dla mam, na którym wymieniają się obowiązkami związanymi z opieką nad dziećmi. Ja jednak raczej się tam nie udzielam i nie uczestniczę w tych wymianach. Moje dzieci są zbyt małe, aby dobrze się komunikować i nie czuję się komfortowo z takim układem.

Ostatniej nocy, o 3:00 nad ranem, obudziło mnie pukanie do drzwi. Z uwagi na nieobecność męża i brak zapowiedzianych gości, wahałam się, czy otworzyć. Pukanie jednak nie ustawało, a moje dzieci się obudziły, więc spojrzałam przez wizjer i zobaczyłam, że to moja sąsiadka.

Okazało się, że właśnie zaczęła rodzić. Przyszła do mnie ze swoją dwójką dzieci i chłopakiem, gotowa udać się do szpitala. Zapytała, czy mogłabym popilnować jej dzieci przez jakąś godzinę, do czasu przyjazdu jej siostry.

Odmówiłam, tłumacząc, że nie chcę być odpowiedzialna za jej dzieci, zwłaszcza, że moje własne śpią i mogłoby im to przeszkadzać.

Uważam, że na wypadek takich sytuacji trzeba mieć plan awaryjny, a nie szukać pomocy w ostatniej chwili. Zajmowanie się dwójką kolejnych dzieci, zwłaszcza późno w nocy, było ponad moje siły.

Zostałam nazwana okrutną i nieuprzejmą, a chłopak mojej sąsiadki wręcz się na mnie uwziął, stwierdzając: „co to za matka, która nie chce pomóc innej matce”. Czułam, że gdyby mój mąż był w domu, ta interakcja mogłaby wyglądać inaczej.

Reakcje na tę historię były bardzo różne.

  • To był spodziewany „nagły wypadek”. Bóle porodowe przychodzą łagodnie. Para oczekująca na narodziny dziecka powinna mieć już w pogotowiu opiekunów dla pozostałych dzieci. Kiedy zaczęły się pierwsze bóle porodowe, należało zadzwonić po wcześniej umówioną opiekę, a nie pukać o 3:00 nad ranem do drzwi miłej sąsiadki, która była mało zaangażowana, ale zawsze uprzejma i pomocna. BonusMomSays / Reddit
  • Samo pukanie do czyichś drzwi i liczenie na to, że osoba, którą ledwo znasz, będzie chętna do pilnowania twoich dzieci, jest wystarczająco niepokojące. A robienie tego o 3 nad ranem to już gruba przesada! Przecież mogłaś akurat mieć pracę, mogło akurat nie być cię w domu albo mogłaś okazać się potworem zjadającym dzieci. Sąsiedzi nie znają cię wystarczająco dobrze, aby po prostu podrzucać ci dzieci pod drzwi! Baileythenerd / Reddit
  • Mogli przecież po prostu wziąć dzieci ze sobą, a siostra spotkałaby się z nimi w szpitalu. Poród to nie nagły wypadek. Gdyby dziecko było w niebezpieczeństwie, a sytuacja faktycznie byłaby awaryjna, to wezwaliby karetkę, która zabrałaby przyszłą mamę do szpitala. northwyndsgurl / Reddit
  • Wyznajesz zasadę „lepiej nie pożyczać komuś ani od kogoś”, prawda? Nie ma w tym nic złego. Masz pełne prawo nie zaoferować pomocy, gdy zostaniesz o nią poproszona. Mam jednak nadzieję, że sama nigdy nie będziesz potrzebowała czyjejś przysługi, ponieważ istnieje duże prawdopodobieństwo, że usłyszysz odmowę. Co takiego by ci się stało, gdybyś pomogła w tej sytuacji? sanddancer08 / Reddit
  • Rozumiem, że twoi sąsiedzi postąpili w tej sytuacji nieodpowiedzialnie, ale jesteś człowiekiem i oni też są ludźmi. Czasami to po prostu miłe, gdy ludzie pomagają innym ludziom w nagłych wypadkach. Masz prawo mieć inne zdanie, ale powinnaś zdać sobie sprawę, że przez to tobie także nikt nie pomoże, jeśli pojawi się nagła potrzeba. Pewnie nikt ci tego nie powie, ale ludzie będą uważali cię za nieczułą. FishScrumptious / Reddit
  • Ta kobieta rodziła, to był nagły wypadek. Jej siostra miała przyjechać za godzinę. Naprawdę nie potrafiłbyś utrzymać czyichś dzieci przy życiu (prawdopodobnie spałyby na twojej kanapie) przez jedną godzinę? Można być przyjacielskim i jednocześnie nie uczestniczyć w zmiennej opiece nad dziećmi, ale odmówienie komuś pomocy w awaryjnej sytuacji to zupełnie inna sprawa. Swimming-Fix-2637 / Reddit

Jak myślicie, kto tu ma rację? Czasem nawet dziadkowie wolą unikać zajmowania się wnukami, mimo błagań swoich dzieci. Oto historia kobiety, której mama nigdy nie chciała zaopiekować się jej synem.

Zobacz, kto jest autorem zdjęcia freepik / Freepik, No-Pumpkin5167 / Reddit

Komentarze

Otrzymuj powiadomienia
Masz szczęście! Ten wątek jest pusty,
co oznacza, że masz prawo do pierwszego komentarza.
Śmiało!

Powiązane artykuły