11 toksycznych szefów, którzy w końcu zostali należycie ukarani

Ciekawostki
4 godziny temu

Wielu z nas miało takiego szefa — toksycznego tyrana, przez którego podawaliśmy w wątpliwość swoje wybory zawodowe i zdrowie psychiczne. Czasami jednak wszechświat wie, jak wyrównać rachunki. W tym zestawieniu korporacyjnych historii przedstawiamy koszmarnych przełożonych, którzy posunęli się za daleko — i w końcu dostali karę, która im się należała. Jeśli marzyliście, żeby zobaczyć, jak naprawdę działa karma, to czeka was bardzo satysfakcjonująca czytelnicza przygoda.

  • W naszym zespole pracowała ciężarna kelnerka. Pewnego dnia uprzejmy klient dał jej ogromny napiwek, a szef zażądał, aby podzieliła się z nim i resztą personelu. Nie zgodziła się i od razu została zwolniona.
    Dwa miesiące później wszyscy byliśmy zszokowani. Dowiedzieliśmy się, że stała się kimś w rodzaju lokalnego bohatera. Podzieliła się swoją historią w sieci, a ludzie nie pozostali obojętni. Jej doświadczenie złego traktowania jako pracownicy odbiło się szerokim echem i nie trzeba było długo czekać na efekty. Wkrótce ktoś anonimowo rozpoczął dla niej kampanię wspierającą i w ciągu zaledwie kilku tygodni zebrała ponad 30 000 dolarów.
    Zamiast siedzieć z założonymi rękami, postanowiła mądrze wykorzystać te pieniądze. Zainwestowała je w założenie własnej działalności gospodarczej — i tak się złożyło, że był to konkurencyjny biznes dla jej dawnego, niesławnego miejsca pracy. I to się nazywa inicjatywa!
  • Pracowałem dla niego bardzo ciężko, w zasadzie zarządzając całym jego biznesem. Na Boże Narodzenie podarował mi kartę podarunkową do kina o wartości 25 dolarów, mimo że najbliższe kino znajdowało się ponad godzinę drogi od nas, w innym stanie. Mocno mnie to wkurzyło i zacząłem szukać nowej pracy. Jestem odpowiedzialny, więc upewniłem się, że kogoś przeszkolę, zanim odejdę.
    Kiedy powiedziałem mu, że odchodzę gdzie indziej, wpadł w szał i zadzwonił do prawników, z którymi rozmawiał przez głośnik. Powiedzieli mi, że nie mogę pracować w podobnej branży nawet przez rok, a następnie ludzie z działu HR powiedzieli, że zostanę zwolniony po dwóch tygodniach. Próbowali mnie zastraszyć, kontaktując się nawet z moim nowym pracodawcą, ale mój nowy szef wkroczył do akcji i dali sobie spokój.
    W ramach zemsty zebrałem wszystkie podejrzane rzeczy, które robili, od kontaktowania się z moim nowym pracodawcą po grożenie mi pozwem sądowym. Poszedłem do mediów, ujawniając ich metody. Próbowali mnie zastraszyć, a teraz to im groziła zła prasa.
  • Zaczęłam pracę w pizzerii w Waszyngtonie. Kierownik był z natury nieuprzejmy, dokuczał pracownikom i brał napiwki, które nie należały do niego. Pewnego wieczora, po osiągnięciu ponad tysiące dolarów obrotu, dał mi tylko 45 dolarów ze 105 dolarów napiwków, które powinny w całości trafić do mnie. On nie powinien wziąć z tego ani grosza. Kroplą, która przelała czarę goryczy, była kradzież: wziął 30 dolarów z kasy i zostawił mi 2 dolary napiwku.
    W końcu cały zespół miał go dość i ustaliliśmy, że odchodzimy. Następnego dnia wszyscy razem się zwolniliśmy i zostawiliśmy kartkę z napisem: „Teraz, gdy cały zespół odszedł, możesz pracować sam i zatrzymać cały napiwek dla siebie”.
  • Kilka miesięcy temu moje dziecko poważnie zachorowało, a ja nie mogłam znaleźć opiekunki w tak krótkim czasie. Powiedziałam szefowi, że muszę wziąć dzień wolny, aby zająć się dzieckiem, ale on odmówił, mówiąc, że to „zbyt ważny dzień” i muszę być. Czułam, że utknęłam w martwym punkcie. Nie miałam innego wyjścia i przyszłam, całkowicie wyczerpana i zamartwiająca się o dziecko, pozostawione z opiekunką, którą znalazłam w ostatniej chwili.
    Ale kiedy nadarzyła się okazja, by przemówić na konferencji branżowej, wiedziałam dokładnie, co robić. Wygłosiłem bezkompromisową mowę na temat równowagi między życiem zawodowym a prywatnym, opisując toksyczne środowiska pracy, w których życie osobiste pracowników jest ignorowane. Nie wymieniłam jego nazwiska, ale widziałam, że jego twarz robi się czerwona, zwłaszcza gdy powiedziałam: „Dobry szef wspiera swoich pracowników, a nie ich wykorzystuje”. Po tym wydarzeniu już nigdy nie miał do mnie pretensji o czas wolny i było to bardzo miłe uczucie.
  • W zeszłym roku pracowałem jak wół, ale kiedy nadszedł czas podwyżki, dostałem marne 3 dolary za godzinę. Byłem sfrustrowany, ale ugryzłem się w język i dalej robiłem swoje. Pewnego dnia przyszedłem do pracy i zobaczyłem na parkingu nowy, bardzo drogi samochód mojego szefa.
    To był policzek, biorąc pod uwagę, jak ciężko pracowałem i jak mało mi płacono. Wtedy postanowiłem, że nie odejdę z pracy — zamiast tego wymyśliłem plan. Zacząłem dokumentować każdy drobny błąd, który popełniał, każde spóźnienie i każdy niezatwierdzony wydatek na rzecz firmy, jednocześnie nadal doskonaląc się na swoim stanowisku.
    Podczas następnej ewaluacji wyników od niechcenia wspomniałem, że śledziłem różne rzeczy. Następnie zasugerowałem, że najlepszym rozwiązaniem dla firmy byłaby „ponowa analiza” części decyzji szefa. Zaoferowałem mu też „pomoc” w lepszym ustalaniu priorytetów.
    Następnego dnia dział HR wezwał go na spotkanie w sprawie niegospodarności i choć próbował się wykręcić, było jasne, że nie uniknie konsekwencji. Nie wiedział o tym, ale upewniłem się, że jego działania są pod nadzorem i nagle 3-dolarowa podwyżka nie wydawała się już tak niesprawiedliwa.
  • Kiedy przeglądałem udostępnione pliki na serwerze, natknąłem się na dokument napisany przez mojego szefa, w którym uszeregował pracowników według ich „potencjału”. Większość wpisów zawierała zakres obowiązków i kilka neutralnych komentarzy.
    Gdy dotarłem do mojego nazwiska, nie było wzmianki o głównej pracy, którą wykonuję — tylko negatywne zwroty, takie jak „nieelastyczny” i „do przesady zorientowany na zadania”. Ani jednej pozytywnej wzmianki, pomimo pochlebnych opinii, które regularnie otrzymuję od klientów, a nawet moich poprzednich pracodawców.
    Zamiast bezpośrednio się z nim konfrontować, wykazałem się sprytem. Zacząłem przesyłać każdy komplement klienta, który otrzymałem, na czat grupowy naszego działu. Następnie zaproponowałem zorganizowanie warsztatów na temat relacji z klientami przy użyciu moich własnych metod, co spodobało się kierownictwu.
    W końcu szefostwo wyższego szczebla zapytało mojego przełożonego, dlaczego ktoś z „zerowym potencjałem” nagle stał się najbardziej pożądanym pracownikiem w dziale obsługi klienta. Obserwowanie, jak próbuje to wyjaśnić, było lepsze niż jakakolwiek konfrontacja.
  • Mam 26 lat i pracuję w sklepie wielkopowierzchniowym — nie jest to do końca miejsce, gdzie myślałem, że będę po studiach, ale na razie właśnie tu jestem. Dwa tygodnie temu, gdy kończyła się zmiana, zauważyłem, jak mój szef zmaga się ze swoim samochodem, więc zaproponowałem mu podwózkę. Jazda była bardzo niezręczna — mówił tylko o pracy, jakby to była jedyna rzecz, na której mu zależy.
    Gdy dojeżdżaliśmy, rzucił od niechcenia: „Odbierz mnie jutro o 7 rano”. Roześmiałam się, myśląc, że żartuje... ale nie. Jego samochód przewieziono do warsztatu, a on oczekiwał, że naprawdę będę go woził. No więc jeździłem z nim przez ponad tydzień, a on nawet zmienił mi grafik, więc przychodziłem i wychodziłem razem z nim — ale skonstruował moją zmianę z dziwną przerwą, tak aby nie naliczały się nadgodziny.
    Pewnego razu zapytałem, czy mógłby dorzucić się do benzyny, ponieważ mieszka daleko ode mnie, na co on totalnie się wściekł. Powiedział, że powinienem być wdzięczny za to, że mam pracę i traktować to jako „okazję” do nawiązania znajomości z kimś ważnym w firmie.
    Następnego ranka „zapomniałem” nastawić budzik i pojawiłem się spóźniony. Wydzwaniał i był bardzo zdenerwowany, a ja spokojnie odpowiedziałem, że założyłem, że załatwił sobie jakąś inną podwózkę — przecież nie płacono mi za bycie jego osobistym Uberem. W ciągu następnych kilku dni starałem się dokumentować każdą zmianę harmonogramu i godzinę poza grafikiem, tak na wszelki wypadek.
    Następnie od niechcenia poruszyłem tę kwestię z działem HR, formułując ją jako „obawę” dotyczącą granic i manipulacji harmonogramem. Okazało się, że dział HR był bardzo zainteresowany tą sprawą. Od tamtej pory w pracy jest dużo spokojniej — a ja jeżdżę sam.
  • Poprosiłem mojego szefa — razem z żoną był współwłaścicielem — o niewielką podwyżkę. Zamiast to przemyśleć lub chociaż z nią porozmawiać, natychmiast na mnie nakrzyczał. Niedługo potem znalazłem nową pracę w firmie, której bardzo zależało, by mnie zatrudnić.
    Kiedy przekazałem przełożonemu, że mam ofertę, spodziewałem się przynajmniej rozmowy na temat warunków pozostania w firmie. Nic nie powiedział. Złożyłem więc wypowiedzenie.
    Teraz on i jego żona są wściekli. Jedną z moich „kar” jest to, że dał mi podwyżkę na okres wypowiedzenia. Powiedział również, że spodziewali się, że zostanę do emerytury lub upadku firmy. Tylko się na niego gapiłem.
    Kiedyś ciągle do mnie dzwonił, a teraz tylko kilka razy dziennie — myślę, że to kolejna część kary.
  • Nasz nieuprzejmy szef zrugał jedną z moich współpracownic podczas spotkania zespołu za błąd, który tak naprawdę nie był jej winą. Podnosił głos i stawał się bardzo agresywny. Ta drobna młoda kobieta po prostu spojrzała na niego, całkowicie spokojna, i ku zdumieniu wszystkich powiedziała: „Nie jesteś straszny, jesteś jedynie bardzo wysoki i bardzo głośny!”.
    Przez kilka minut panowała martwa cisza. Potem ktoś zakaszlał. Nasz szef w końcu się pozbierał i wbrew oczekiwaniom wszystkich mruknął coś i wyszedł. Od tamtej pory jest bardzo uprzejmy w stosunku do ludzi. Głęboko wierzę, że to zachowanie obrośnie legendą.
  • Od 3 lat pracuję w tej firmie IT. Kilka tygodni temu mój szef wezwał mnie do swojego biura wraz z dwoma kolegami, z którymi regularnie współpracuje. Od razu powiedział mi: „Jeśli nadal nie będziesz nic robić, może będziemy musieli cię zwolnić”.
    Byłem zaskoczony, ponieważ żonglowałem między trzema aktywnymi projektami, stale je aktualizując i utrzymując przy życiu. Kiedy zwróciłem na to uwagę, wyglądał na zaskoczonego i powiedział: „Naprawdę? Myślałem, że nic nie robisz — nikt mi nie powiedział, że jest inaczej”. Należy pamiętać, że to on mnie zatrudnił.
    Wspomniałem, że jedna z osób otrzymuje moje codzienne raporty z postępów, a facet tylko wzruszył ramionami i powiedział: „Nawet nie wiem, po co je wysyłasz”. Zabawne, bo to on prosił mnie, bym zaczął to robić. Postanowiłem więc dać im dokładnie to, czego chcieli: ciszę radiową.
    Przestałem wysyłać raporty, przestałem aktualizować projekt i odpowiadałem tylko na bezpośrednie pytania, nic ponadto. Minęły niecałe dwa tygodnie i cała praca zaczęła się rozpadać. Błędy się piętrzyły, harmonogramy się posypały, a klienci zaczęli narzekać.
    W końcu szef zapytał mnie, co się dzieje. Spokojnie odpowiedziałem: „Myślałem, że nic nie robię. Nie chciałem marnować niczyjego czasu”. Teraz stara się sprawdzać mnie osobiście co kilka dni — i co dziwne, od tamtej pory nie usłyszałem już słowa „leniwy”.
  • Moja szefowa jest kobietą znaną ze swojej arogancji i okropnego sposobu zwracania się do ludzi. Pewnego razu powiedziała do mnie: „Jesteś taka chuda!”. Odparłam: „Tak, faktycznie nie za wiele”. Zapytała: „Dlaczego?”. Spojrzałam jej prosto w oczy i bez wahania powiedziałam: „Nie stać mnie”.
    Nastąpiła niezręczna cisza, którą potem przerwał śmiech niektórych współpracowników. Ale co najważniejsze, ktoś w firmie zauważył problem.
    Kierownik wyższego szczebla obserwował moje postępy, widząc, że radzę sobie nawet w trudnych sytuacjach. Myślę, że moja mała chwila szczerości również utkwiła im w pamięci — zobaczyli kogoś z potencjałem, kto nie bał się zabrać głosu.
    Nie minęło wiele czasu, aż dostałam wezwanie do biura na spotkanie, które zmieniło wszystko. Dyrektor zaproponował mi podwyżkę i awans, doceniając mój rozwój i sposób, w jaki podejmowałem wyzwania. Ta jedna sarkastyczna uwaga, która mogła mnie zatopić, zapoczątkowała zmiany w całej firmie.

Komentarze

Otrzymuj powiadomienia
Masz szczęście! Ten wątek jest pusty,
co oznacza, że masz prawo do pierwszego komentarza.
Śmiało!

Powiązane artykuły