15 osób, które doświadczyły niezwykłej życzliwości od zupełnie obcych ludzi

Ludzie
rok temu

Przytłoczeni codziennymi troskami i problemami, czasami zapominamy o prostych, ale niezwykle istotnych gestach życzliwości. Są jednak na świecie osoby, dla których to naturalne zachowanie. Ktoś zgadza się za darmo wieźć cię do chorego dziecka przez 6 godzin w jedną stronę lub po prostu daje swój parasol podczas nagłej ulewy. Takie chwile pozostają w naszych sercach na całe życie. Zebraliśmy te ogrzewające duszę historie od użytkowników sieci.

  • Nie mogę mieć dzieci z powodów zdrowotnych. Z tego samego względu nie kwalifikuję się do adoptowania dziecka, bo nie przejdę badań lekarskich. W wieku 31 lat odnalazłam sens życia: wychowuję inteligentnego, wspaniałego nastolatka. To rodzony syn starszego ode mnie o 12 lat mężczyzny. Byliśmy razem przez 8 lat, później zakończyliśmy nasz związek. Mój były partner ma przyznaną opiekę, ale nie bierze udziału w jego wychowaniu, chłopiec mieszka ze mną; jego matka jest pozbawiona praw rodzicielskich, a dziadkowie nie dbają o niego.
  • Wczoraj przeżywaliśmy trudne chwile. Na obozie wakacyjnym, gdzie od czterech dni przebywał mój najstarszy syn, doszło do niefortunnej sytuacji: 70 dzieci, a także część opiekunów i wychowawców zachorowało na jakąś wirusówkę jelitową. Było naprawdę źle. Na miejsce przyjechali lekarze i Sanepid, zdecydowanie działo się coś złego. W każdym razie, mój mąż i ja zdecydowaliśmy się tam pojechać. Obdzwoniliśmy znajomych. Nikt nie mógł nam pomóc, wszyscy pracowali albo byli poza miastem. Na taksówkę nie było nas stać, bo to ponad sześć godzin jazdy. O 21.00 mój mąż zadzwonił do sąsiada z dołu, z którym kiedyś robił huśtawki dla dzieci na podwórku. A on zgodził się natychmiast! Powiedział, że dziecko jest najważniejsze. Ani słowa o wynagrodzeniu, tylko poprosił o kupienie wody. Wyszedł z pracy, nawet nie jedząc, a następnego dnia znowu musiał pracować. Przyjechaliśmy na miejsce o czwartej w nocy. Facet jest bohaterem, naprawdę. Poświęcił czas, benzynę, wysiłek. Po prostu nam pomógł.
  • Czasami nieznajomi stają się bliżsi niż rodzina. Kiedy miałam 7 lat, spacerowałam po małym zagajniku niedaleko mojego domu. Kobieta, która pasła kozy, zawołała mnie i spytała, dlaczego jestem sama. Zaczęłyśmy rozmawiać, dała mi trochę słodyczy i zaprowadziła do domu, bo martwiła się, że mogę się zgubić. W ten sposób poznałam moją pierwszą przyjaciółkę, starszą ode mnie o 50 lat. Rozmawiałyśmy absolutnie o wszystkim, odpowiadała na każde moje pytanie. Nie uciszała mnie, jeśli pytałam o coś głupiego, nie traktowała mnie z góry, ponieważ byłam dzieckiem. Zaczęłam ją odwiedzać i poznałam jej męża. Po ukończeniu szkoły średniej wyjechałam do miasta na studia. Przez 5 lat wracałam do domu na każdy weekend i najpierw szłam do mojej najlepszej przyjaciółki. Ona zna absolutnie wszystkie moje sekrety, wie to, czego nie wiedzą moi rodzice. Całkowicie jej ufam. Mam 30 lat, ale nadal się z nią przyjaźnię. Przez 20 lat stała się dla mnie przyjaciółką, powiedziałabym nawet, że babcią, chociaż nie jesteśmy spokrewnione. Wiem na pewno, że przyjaźń istnieje i nie ma granic.
  • Przez około 8 lat wynajmowałam mieszkanie parze, oboje z zagranicy. W zeszłym roku dziewczyna zadzwoniła do mnie z płaczem. Powiedziała mi, że zdiagnozowano u niej poważną chorobę. Kiedy chłopak się o tym dowiedział, zostawił ją. Nie ma nikogo, kto mógłby jej pomóc, nie stać jej samej na mieszkanie, więc poprosiła mnie, żebym dała jej dwa tygodnie na wyprowadzkę. Postanowiła wrócić do swojej wioski, tam jest szpital, gdzie przejdzie operację i będzie dalej się leczyć. Zdawałam sobie sprawę, że ona potrzebuje opieki medycznej, więc powinna zostać w mieście, mamy dobry szpital, na wyższym poziomie. Pozwoliłam jej zostać za darmo w mieszkaniu podczas leczenia. Jeśli będzie w stanie płacić rachunki za media, świetnie, jeśli nie — nie ma sprawy, przeżyję bez tego. Była bardzo wdzięczna, płakała. W każdym razie, teraz ma się dobrze, znalazła chłopaka i wychodzi za niego za mąż! Jestem bardzo szczęśliwa także dlatego, że podjęłam wysiłek, aby pomóc komuś ratować życie i zdrowie, a to jest ważniejsze niż pieniądze.
  • Dziewczyna w wieku 19 lat dostała u nas pracę i od razu zaczęła zostawać do późna. Pewnego dnia podeszłam do niej i powiedziałam, żeby wracała do domu. Rozpłakała się i powiedziała, że nie ma w domu komputera i internetu, więc to dla niej jedyna okazja, żeby przygotować się do egzaminów i dostać się na uniwersytet. Następnego dnia poprosiłam kolegów, żeby przynieśli jakiś używany laptop, jeśli mają w domu. I dzień później ja płakałam. Na dziewczynę czekały na biurku 4 stare, ale działające laptopy. Koledzy odmówili zabrania pozostałych trzech i powiedzieli, że może wybrać dowolny z nich i sprzedać te niepotrzebne. Pół roku później dostała się na uniwersytet i zrezygnowała z pracy, ale od prawie 2 lat wysyła nam zdjęcia z doskonałymi ocenami.
  • Byłam z szefem w kawiarni niedaleko mojej firmy. Pracowała tam dziewczyna chora na łysienie plackowate. Kiedy szef rozlał na siebie kawę, bardzo szybko się zorientowała, przyniosła ściereczki do wytarcia ubrania, powiedziała mi, gdzie jest w pobliżu pralnia, a potem przyniosła kolejną darmową kawę. Okazało się, że tydzień później mój przełożony wpadł ponownie do kawiarni, poprosił o jej CV i przekazał je do innego działu. Została zatrudniona, choć w ramach rekomendacji szef powiedział tylko, że dziewczyna jest miła i troskliwa. Wygląda dobrze, zawsze ma lekki makijaż, nowe ubrania, poprawiła stan włosów. Naprawdę lubi swoje nowe zajęcie, a jej koledzy uwielbiają z nią pracować. Niedawno dostała awans. W przyszłym roku kończy studia i czeka ją kolejny awans.
  • Chodziłam do liceum o profilu aktorskim. Regularnie musiałam czytać na głos teksty, co doprowadzało mnie do skrajnej paniki i łez od pierwszych linijek. Nauczyciele byli okrutni i nie stronili od nieprzyjemnych komentarzy. Ze wstydem przyznałam się jednej nauczycielce, z czym mam problem. Była wyrozumiała, miła i pozwoliła mi przez jakiś czas nie czytać na głos. Nauczyła mnie wymawiać literę „r”. Miałam 14 lat. To była dla mnie niespotykana życzliwość. Jestem jej bardzo wdzięczna.
  • Kiedyś stałam w kolejce w sklepie i zauważyłam kobietę, która nie miała wystarczająco dużo pieniędzy, aby zapłacić za zakupy. Jej dziecko krzyczało, a ona była wyraźnie zdenerwowana i gorączkowo próbowała wybrać, z czego powinna zrezygnować. Zapłaciłam więc za to, na co jej nie wystarczyło. Nie jestem specjalnie bogata, po prostu chciałam zrobić coś dobrego. © Flat_Summer / Reddit
  • Odwołano mi lot i jakiś nieznajomy na lotnisku dał mi swój bilet, żebym mogła wrócić do domu i zobaczyć mojego synka w jego pierwsze urodziny. © billbapapa / Reddit
  • Kilka lat temu spacerowałam z psem i miałam atak paniki. Byłam całkowicie zdezorientowana i nie miałam pojęcia, gdzie jestem. W końcu nieznajomy dzieciak zatrzymał się, pomógł mi zadzwonić do mamy, ona podała mój adres, a dzieciak odprowadził mnie do mojego mieszkania i męża. Do dziś jestem mu wdzięczna. © AllLinesDown / Reddit
  • Często zamawiałam zakupy spożywcze z dostawą do domu i przywoził je zawsze ten sam kurier — sympatycznie wyglądający facet, ale najwyraźniej urodził się z czymś w rodzaju zajęczej wargi, miał bliznę i krzywy zgryz. Był bardzo nieśmiały, nie nawiązywał kontaktu wzrokowego. Zawsze miło z nim rozmawiałam, dawałam mu napiwek, raz poczęstowałam domowym ciastem. Miał zazwyczaj słuchawki na uszach, słyszałam więc, że słucha świetnej muzyki. Kilka razy pochwaliłam jego gust muzyczny, poleciłam więcej podobnych zespołów. I wtedy zauważyłam, że zniknął na jakiś czas, może 9 miesięcy, jeśli nie więcej. Pomyślałam, że zrezygnował z pracy. Pewnego dnia zadzwonił dzwonek do drzwi, otworzyłam je, a tam stał ten facet. Nie w uniformie kuriera, ale ubrany z gustem. Wręczył mi kartkę, to było zaproszenie na ślub. Powiedział: „Zawsze była pani dla mnie bardzo miła. Dzięki naszym rozmowom zyskałem pewność siebie, której mi brakowało. Niewiele osób tak do mnie mówiło. Dostałem się na studia zaoczne, znalazłem inną pracę, a na uniwersytecie poznałem dziewczynę, pobieramy się za dwa miesiące. Chciałbym panią zobaczyć na moim ślubie! Tak przy okazji, mam na imię Emil”. Bardzo chciałabym pójść na jego ślub. To niewiarygodne, że tak się się skończyło.
  • Pracował u nas elektryk, facet po trzydziestce. Wstępnie oszacował, ile będzie kosztować praca i materiały. Moja żona zaproponowała mu herbatę lub kawę i ciastka, ale odmówił. Kiedy skończył pracę, powiedział:
    — Dam panu 5% zniżki.
    — Z jakiej okazji ta zniżka?
    — Z okazji herbaty.
    — Przecież pan odmówił!
    — Ale pan zaproponował! To zniżka za uprzejmość.
  • Kiedyś, gdy jeszcze nikt nie słyszał o aplikacjach taksówkowych, łapałam stopa. Padał ulewny deszcz. Zatrzymał się jakiś samochód. Zobaczyłam, że w środku siedzi trzech napakowanych, groźnie wyglądających facetów. Powiedzieli mi, że nie jadą tam, gdzie chcę, tylko w zupełnie innym kierunku. Szczerze mówiąc, odetchnęłam z ulgą. Stałam dalej. Nagle zobaczyłam, że samochód się cofa. Faceci powiedzieli: „Wsiadaj, nie możesz tak stać na deszczu, zawieziemy cię do domu”. Odwieźli mnie pod sam dom i nie chcieli za to żadnych pieniędzy.
  • Pewnego dnia szedłem w ulewie. Obok przejeżdżał mężczyzna, zwolnił i wręczył mi parasol. Oczywiście podziękowałem mu, a on odpowiedział: „Nie ma sprawy, po prostu podaj dalej” i odjechał. Nie do końca zrozumiałem, czy chodziło mu o uprzejmość, czy o parasol, ale następnego dnia sam pomogłem jakiemuś biedakowi. © askredditisonlyok / Reddit
  • Po wyczerpującej nauce do egzaminów próbowałyśmy z koleżanką zapłacić za jedzenie w barze. Karta nie działała, a my nie miałyśmy gotówki. W końcu jakiś facet stojący za nami zapłacił za nasz posiłek. Obie dosłownie zaczęłyśmy płakać z powodu braku snu, z głodu i tego, jak miły okazał się ten mężczyzna. © Nieznany autor / Reddit

Życzliwość naprawdę czyni cuda. A co najważniejsze, uszczęśliwia nie tylko tych, którym pomagasz, ale także ciebie samego.

Komentarze

Otrzymuj powiadomienia
Masz szczęście! Ten wątek jest pusty,
co oznacza, że masz prawo do pierwszego komentarza.
Śmiało!

Powiązane artykuły