16 osób, które spotkały się z czyjąś bezinteresowną życzliwością i na długo to zapamiętały

Ludzie
7 miesiące temu

Jeśli ludzie są wobec siebie życzliwi i pomocni, wszystkim żyje się łatwiej. Dobrze jest spotkać na swojej drodze osoby, które bezinteresownie podwiozą cię, gdy się spieszysz, poratują cię, gdy wszystko się wali, czy choćby awaryjnie naprawią rozerwaną torebkę. Dzięki nim świat staje się lepszym miejscem.

  • Wożę syna na basen. Kiedyś się spóźnialiśmy, więc zostawiliśmy samochód i stanęliśmy na przystanku, czekając na autobus. Autobusu nie było, a za 5 minut miały zacząć się zajęcia. Nagle podjechał drogi samochód z przyciemnionymi szybami. W samochodzie był facet z czwórką dzieci, który spytał, jak dojechać od ośrodka sportowego. Wytłumaczyłam, a potem nagle wybuchłam: „Niech mi pan podwiezie tam dziecko, ja zapłacę, a on wskaże dokładną drogę”. Facet skrzywił się na tekst o pieniądzach, po prostu zabrał syna i odjechał. Ja, nagle zdając sobie sprawę z tego, co zrobiłam, zaczęłam zapamiętywać numer rejestracyjny. Długo potem śmiałam się z siebie, że pomyślałam o zaoferowaniu pieniędzy za przejazd człowiekowi w tak drogim samochodzie.
  • Poszłam do sklepu spożywczego po zakupy, był późny wieczór. Wybierałam towary. Obok mnie stał starszy mężczyzna w brudnej kurtce i zniszczonych butach. Przyciskał do piersi bochenek chleba, wybierał monety, z tęsknotą spoglądał na opakowania z kiełbasą. Na początku chciałam dać mu pieniądze, ale wyszedł, gdy stałam w kolejce do kasy.
    Kupiłam, co chciałam, i też wyszłam. Zobaczyłam tego dziadka, który ledwo szedł, szurał nogami krok po kroku. Zrobiło mi się go żal! Wróciłam do sklepu i kupiłam mu upragnioną kiełbasę i jeszcze trochę wody. Dogoniłam go i podałam mu jedzenie. Aż promieniał z radości. Potem już z daleka zobaczyłam, że natychmiast zaczął jeść.
  • Pewnej zimy pług śnieżny całkowicie zablokował drogę do mojego domu. Zaspa miała ponad metr wysokości, a ja próbowałem ją usunąć. Nagle w pobliżu zatrzymał się samochód i wysiadła z niego cała rodzina z łopatami. Pomogli rozrzucić cały śnieg. Okazało się, że odwiedzali jednego ze swoich sąsiadów i postanowili się zatrzymać, aby mi pomóc. Oczywiście próbowałem dać im pieniądze, ale nie chcieli ich przyjąć. © LtColShinySides / Reddit
  • Siedziałem w samochodzie przed sklepem, lało jak z cebra. Wtedy otworzyły się tylne drzwi, wsiadł jakiś mężczyzna, spojrzałem na niego w kompletnym oszołomieniu. Po kilku sekundach powiedział: „Och, nie jesteś taksówkarzem?”. Odpowiedziałem: „Nie, wracam do domu z pracy”. Posmutniał i westchnął: „No cóż, w takim razie spadam”. Było mi go naprawdę żal, a do tego padał deszcz. W każdym razie postanowiłem go podwieźć. Przez całą drogę dzieliliśmy się różnymi historiami, udzielaliśmy sobie rad, a na koniec poczęstował mnie ciastem. To była oficjalnie najdziwniejsza podróż w moim 28-letnim życiu.
  • Mieszkam w mieście, ale kiedyś pracowałem na przedmieściach. Do pracy jeździłem autobusem, który kursował co 40-50 minut. Pewnego ranka szedłem i 100 metrów od przystanku zobaczyłem, że autobus już zabiera pasażerów. Zacząłem biec ile sił w nogach, ale 10-20 metrów ode mnie autobus ruszył. Stanąłem więc na przystanku, zatrzymał się jakiś samochód i kierowca powiedział: „Wsiadaj szybko, teraz go wyprzedzimy i podrzucę cię na następny przystanek”. Nigdy wcześniej nie podróżowałem autostopem, ale postanowiłem mu zaufać. W końcu złapałem autobus na następnym przystanku.
  • Zostałam zwolniona z pracy. Wyrzuciłam męża, który nie tylko nie dawał mi pieniędzy, ale mnie zdradzał. Zabrał cały mój dobytek z mieszkania. Siedziałam więc w pustym pokoju. Nie miałam pieniędzy nawet na chleb. I wtedy w drzwiach pojawiła się sąsiadka, która chciała pożyczyć sól. W końcu zostawiła mi pieniądze na jedzenie, zapłaciła za mnie czynsz i powiedziała: „Szukaj pracy, na razie ci pomogę”. Szukam pracy. Odwdzięczę się jej, ale nie wiem, jak mogę się jej odpłacić za tyle dobroci.
  • Kiedy moje dziecko było małe, chodziło do przedszkola w centrum miasta. Nie mieliśmy samochodu, jeździliśmy metrem i autobusami. Pewnego dnia padał ulewny deszcz. Jedną ręką trzymałam dwuletnie dziecko i jego plecak, a w drugiej swoją torbę. Brakowało tylko trzeciej ręki na parasol. Ale wtedy podszedł mężczyzna. Odprowadził nas aż do wejścia do stacji metra i przez całą drogę trzymał nad nami parasol. © elna_grasshopper / Reddit
  • Jakieś 15 lat temu remontowaliśmy mieszkanie i mój tata nagle przyprowadził do domu jakiegoś człowieka z ulicy. Umyliśmy go, nakarmiliśmy, a potem tata postanowił nauczyć go podstaw remontowania. Zrobiliśmy to i zapomnieliśmy. Po jakimś czasie ten człowiek przyszedł do nas. Wyglądał świetnie, w drogim garniturze, pachnący perfumami. Okazało się, że przyszedł podziękować ojcu za wszystko, co dla niego zrobił.
  • Mój chłopak zostawił mnie w ciąży, a potem przedwcześnie urodziłam. Nawet nie spakowałam się do szpitala położniczego, miałam teoretycznie jeszcze dwa miesiące. Po porodzie leżałam na łóżku w korytarzu i czekałam na przewiezienie na oddział. Wtedy przyszła pielęgniarka i przyniosła mi mój telefon komórkowy: „Masz, zadzwoń do męża, żeby przyniósł rzeczy dla ciebie i dziecka”.
    Byłam we łzach, nie miałam do kogo zadzwonić. Moi rodzice mieszkają na drugim końcu kraju, moja przyjaciółka akurat wyjechała, sąsiadka powiedziała, że jest zajęta, nawet nie słuchając, o co chodzi, a córka koleżanki była chora. Zadzwoniłam do dziewczyny, z którą kiedyś byłyśmy razem w szpitalu. Dała znać swojemu mężowi, a on wszystko kupił i przywiózł mi do szpitala. Potem codziennie dzwonili i pytali, czy czegoś nie potrzebujemy.
  • Poszedłem do studia fotograficznego, żeby zrobić sobie zdjęcie do dowodu osobistego, stanąłem przed lustrem i zapytałem fotografkę:
    — Czy dobrze wyglądam?
    Odpowiedziała:
    — Absolutnie bosko!
    Od teraz będę robić zdjęcia tylko tam.
  • Podjechaliśmy samochodem na rzekę, wyszliśmy na spacer. Kiedy wróciliśmy, zorientowałam się, że zapomnieliśmy zamknąć tylną szybę. A na tylnym siedzeniu leżał mój plecak z dokumentami i pieniędzmi. Zobaczyłam, że go nie ma. Byłam przerażona. Ale nagle zauważyłam, że dywanik pod tylnym siedzeniem jest podejrzanie wybrzuszony. Podniosłam go, pod dywanikiem był plecak. A potem znaleźliśmy pod wycieraczką kartkę z napisem: „Nie zamknęliście lewej tylnej szyby, włożyłem plecak pod dywanik”. Jak ja kocham ludzi.
  • Biegłam rano do pracy i pękła mi rączka od torby. Z trudem wsiadłam do zatłoczonego autobusu, trzymając torbę przed sobą. Nagle mężczyzna siedzący obok mnie zaoferował, że ją naprawi. A potem wyciągnął skądś śrubokręt! Z tylnych siedzeń podano mu również okulary, kiedy powiedział, że nie widzi za dobrze. W każdym razie naprawił moją torbę. Aż do tego dnia byłam pewna, że rano nie ma szans na spotkanie życzliwego człowieka w autobusie.
  • Poszedłem do kawiarni napić się kawy. Podszedł do mnie facet i po cichu położył na moim stoliku złożoną kartkę papieru. Na kartce było napisane: „Może powinienem pilnować swoich spraw, więc jeśli nie podoba ci się ta ingerencja w twoje życie, nie rozwijaj tej kartki i po prostu ją wyrzuć”. Oczywiście rozwinąłem ją, a tam było napisane drukowanymi literami: „Masz na sobie ochraniacze na buty, których prawdopodobnie nie zdjąłeś po wizycie w centrum medycznym. Jeśli nie jest to pomyłka, ale celowy wybór odzieży, przepraszam, że się wtrącam”.
  • Jestem ratownikiem medycznym. Jechaliśmy z zespołem na wezwanie, staliśmy na światłach. W pobliżu zatrzymał się samochód, kierowca głośno mnie zawołał. Opuściłem szybę, spodziewając się czegokolwiek poza tabliczką czekolady i słowami: „Jak będziesz miał czas, zjesz sobie do herbaty. Dziękuję za twoją pracę”.
  • Dziś w sklepie wkładałam zakupy do plecaka na stoliku za kasą, a obok mnie chłopiec w wieku około 7 lat bawił się przy automacie z zabawkami. Wrzucał pieniądze do maszyny i próbował dostać zabawkę. Podnosił ją kilka razy, ale wypadała. A przy ostatnim podejściu spadła całkiem na bok. Dziecko było bardzo zdenerwowane. Stało tam, jego podbródek drżał, zrozumiałam, że nie ma więcej pieniędzy. Spakowałam zakupy, znalazłam trochę pieniędzy w kieszeni, włożyłam je do maszyny i opuściłam ramię tuż nad zabawką. Kiedy się podnosiło, uderzyło w zabawkę, a ona wypadła z maszyny. Odwróciłam się do dzieciaka, a on miał łzy w oczach. Powiedziałam z uśmiechem: „No weź, co tak stoisz?”. Wróciłam do domu zadowolona, czułam się tak dobrze. To był pierwszy raz, kiedy kupiłam komuś szczęście za grosze.
  • W pracy nagle poczułam ostry ból, potem okazało się, że pękła mi torbiel na jajniku. Biała jak ściana, ledwo dotarłam do najbliższej apteki. Kiedy stałam w kolejce, ból nie ustępował. A gdy już zapłaciłam za zakupy, nagle obok mnie pojawiła się kobieta i zapytała, czy mnie podwieźć. Dzięki niej trafiłam na pogotowie. A nieznajoma nie zostawiła mnie tam, tylko czekała, żeby odwieźć mnie do domu. © Nieznany autor / Reddit

Jeśli chcecie poczytać więcej historii o ludzkiej dobroci, zobaczcie ten artykuł.

Komentarze

Otrzymuj powiadomienia
Masz szczęście! Ten wątek jest pusty,
co oznacza, że masz prawo do pierwszego komentarza.
Śmiało!

Powiązane artykuły