17 dowodów na to, że każdy dzień w pracy może być niespodzianką

Ludzie
7 miesiące temu

Historie opowiedziane przez bohaterów naszego artykułu są kolejnym dowodem na to, że każdy zawód ma swój szczególny urok. Niezależnie, czy pracujecie w fabryce, warsztacie samochodowym czy na poczcie, wszędzie możecie przeżyć niezapomniane przygody.

  • Pracuję w fabryce jako tokarz. Dzisiaj miałem naprawdę dziwny dzień. Najpierw skaleczyłem się w palec. Poszedłem do pielęgniarki, zabandażowała mi go. Potem upuściłem metalowy element na palce, znowu poszedłem do pielęgniarki. Za trzecim razem obracająca się część uderzyła mnie mocno w łokieć. Pielęgniarka zabroniła mi dalej pracować i odesłała mnie na prześwietlenie. Siedzę sobie w centrum urazowym, cały w bandażach i szczęśliwy, że przede mną dzień zwolnienia lekarskiego i weekend.
  • Pracuję w fabryce jako jedyna dziewczyna w męskim zespole. Wydawałoby się, że faceci są twardzielami, przeklinają, gadają tylko o sporcie i samochodach. Ale podczas lunchu o określonej godzinie jeden z nich biegnie do radia, pogłaśnia i krzyczy do pozostałych: „Chłopaki, bądźcie cicho! Horoskop!”. Wszyscy się zamykają i słuchają horoskopu dla każdego znaku zodiaku. Chłopaki, nawiasem mówiąc, mają po 40-50 lat.
  • Mój przyjaciel pracował jako taksówkarz i zdarzyła mu się taka zabawna historia. Do jego samochodu wsiadła dziewczyna, cała zapłakana, a obok na ulicy stał facet, który najwyraźniej ją odprowadzał. Dziewczyna całkiem spokojnie zapytała:
    — Czy może go pan ochlapać wodą z kałuży?
    Przyjaciel bez wahania odpowiedział:
    — Pewnie. Tylko się rozpędzę.
    Na chwilę zapadła cisza, po czym oboje zaczęli się śmiać. Ostatecznie nikogo nie ochlapali, ale po drodze odbyli szczerą rozmowę. Dziewczynie zrobiło się lepiej, a przyjaciel był zadowolony, że udało mu się podnieść ją na duchu.
  • Mój brat jest lakiernikiem samochodowym. Bogaty facet zlecił mu pomalowanie samochodu. Kiedy połowa pracy została wykonana, brat nagle zachorował, a mężczyzna powiedział, że obetnie mu zapłatę o 30%. Kiedy wszystko było gotowe, klient nie odebrał samochodu przez tydzień i oznajmił, że nie zapłaci nic więcej. Brat się tym nie przejął i zdjął po prostu drzwi z samochodu. Powiedział, że założy je, gdy facet mu zapłaci. W każdym razie przyjechała policja i inni pracownicy warsztatu. Klient w końcu zapłacił, ale sam nie odebrał samochodu, tylko wysłał kierowcę.
  • Od prawie roku pracuję jako listonoszka w dużym mieście, a niedawno kupiłam sobie rower. Prawdę mówiąc, wcale nie potrzebuję go do pracy, ale teraz czuję się milion razy szczęśliwsza! Wcześniej byłam znana jako „ta bez roweru”.
  • Pracuję jako elektryk. Jednym z moich klientów jest pewna restauracja. Zacząłem rozumieć informatyków, którzy są wzywani do naprawy komputera, przychodzą i po prostu naciskają przycisk zasilania. Sytuacja: telefon z restauracji, mówią, że nie działa świąteczna girlanda świetlna, proszą, żebym natychmiast przyjechał i naprawił. 31 grudnia, 20:00. Jestem w domu, przygotowuję się do świętowania Sylwestra, ale praca to praca. Przyjechałem, włożyłem wtyczkę do gniazdka i wróciłem. A takich sytuacji w ciągu roku jest sporo.
  • Po zakończeniu pracy moja mama bardzo posmutniała. Zaczęła marudzić, że emerytura to już tylko starość, siedzenie przy telewizorze i robienie na drutach. Jakieś sześć miesięcy siedziała w domu i pogrążała się w depresji. A potem dowiedziałam się, że razem z przyjaciółką zatrudniły się w korporacji taksówkarskiej. Na początku byłam zaskoczona, ale teraz jestem naprawdę zazdrosna. W ciągu kilku miesięcy pracy moja mama zaoszczędziła na wakacje. Nieustannie jest szczęśliwa, zna wszystkie fajne miejsca w mieście i naprawdę żyje ciekawiej niż ja. Chodzi na jogę, bo jeden z klientów zaoferował jej zniżkę. Zna portale społecznościowe jak własną kieszeń, bo młodzi ludzie zawsze mówią slangiem. I nawet ma teraz więcej adoratorów niż ja. Kto tu jest emerytem?
  • Przez całe życie uważałem, że praca za grosze w fabryce jest poniżej mojej godności. Pracowałem dla dużej firmy w centrum dużego miasta. Dostawałem przyzwoitą pensję, ale to było bardzo stresujące zajęcie. Zawsze pod telefonem, zawsze jakieś problemy. Ale w ciągu miesiąca moje życie zmieniło się diametralnie, przeprowadziłem się do małego miasteczka. Wziąłem pracę w fabryce, myśląc, że tylko na kilka miesięcy. Minął rok i zdałem sobie sprawę, że to jest to! Wieczorami telefon milczy, myślę o pracy tylko w pracy, a wieczorem spędzam spokojny czas z rodziną lub przyjaciółmi.
  • Jestem taksówkarzem. Pod koniec dnia zobaczyłem torbę z kilkoma rzeczami pozostawioną w moim samochodzie. Chciałem ją zwrócić, ale nie miałem pojęcia, kto mógł ją zostawić. Postanowiłem zadzwonić do wszystkich klientów, których woziłem tego dnia, aby dowiedzieć się, czyja jest ta torba. W końcu znalazłem właścicielkę. Przywiozłem ją, zadzwoniłem domofonem, a kobieta wyszła z jakimś pakunkiem. Wysiadłem z samochodu, ona zaczęła mi wylewnie dziękować, uściskała mnie i powiedziała: „Upiekłam panu ciasteczka w ramach podziękowania! Nie sądziłam, że taksówkarze w ogóle zwracają rzeczy. Myślałam, że po prostu je wyrzucają”. Nikt nigdy nie dziękował mi tak szczerze.
  • W ramach zakładu z przyjaciółmi zatrudniłam się w warsztacie jako spawacz ze szkoleniem w miejscu pracy. Jestem niską blondynką o niebieskich oczach. Wciąż się śmieję, kiedy przypominam sobie, jak faceci podchodzili do mnie i klepali mnie po ramieniu ze słowami: „Hej, dzieciaku, załataj mi to czy tamto”. Odwracałam się, podnosiłam maskę i prawie zawsze słyszałam to samo: „O, jesteś dziewczyną! Przepraszam”. Pracowałam najmniej w brygadzie, ale i tak dostałam trzecią najwyższą ocenę.
  • Zaczynałem 20 lat temu jako dozorca. Teraz mam nieruchomość i wystarczająco dużo pieniędzy. Na wszystko zapracowałem sam. Ale to właśnie tam nauczyłem się doceniać pracę i pieniądze. Byłem wtedy studentem i pracowałem w niepełnym wymiarze godzin, a moi koledzy z grupy nabijali się ze mnie z tego powodu.
  • Pracuję jako technik lotniczy. Czasami loty są opóźnione z powodu usterek, gdy pasażerowie siedzą już na pokładzie. Czuję się jak superbohater, gdy naprawiam coś, co się zepsuło. Im szybciej to naprawię, tym szybciej ludzie będą mogli odlecieć: z wizytą do rodziców, w ważnych sprawach zawodowych lub oświadczyć się ukochanej. Kiedyś przypadkowo prawie poleciałem do Dubaju, bo zapomniano o mnie. Pasażerowie weszli na pokład, a stewardesy zamknęły drzwi.
  • Nie zdałam egzaminów na uniwersytet po ukończeniu szkoły średniej. Dostałam pracę w studiu projektowym. Pracowałam tam również jako drukarz. To było dobre miejsce i sposób na życie. Pewnego dnia mój były kolega z klasy przyszedł do nas z zamówieniem. Jego starszy brat miał własny sklep, a on był jego asystentem. Wyszłam do niego w fartuchu, z rękami pokrytymi farbą, a on udawał, że mnie nie zna. To było dla mnie bardzo dziwne. Nie obraziłam się, tylko zdziwiłam, jak można oceniać ludzi tylko na podstawie ich zatrudnienia. Pracowałam tam przez dwa lata, a potem zdałam na studia architektoniczne. I bardzo się cieszę, że wtedy, po szkole, oblałam egzaminy wstępne, bo prawie poszłam na studia w zawodzie, który mi nie odpowiada.
  • Moja mama pracowała w fabryce. Lubiła robić kolegom psikusy: wkładała im śrubki do kieszeni, sznurki do butów albo jeszcze coś innego. Nie tylko ona to robiła, wszyscy urozmaicali sobie w ten sposób życie. Nikt się nie obrażał, mieli normalne poczucie humoru. Kiedyś moja mama odebrała swój kombinezon z pracy, wróciła do domu, a tam była cegła zawinięta w jej ubranie! Niosła tak ciężki ładunek i nawet nie pomyślała, że coś jest nie tak.
  • Dziewczyna przestała się ze mną spotykać, gdy dowiedziała się, że jestem hydraulikiem. W jej mniemaniu hydraulik to osoba z marginesu ze złymi nawykami. Ale czy ta skądinąd inteligentna dziewczyna wie, że moje ubrania robocze są droższe niż jej suknie wieczorowe? Moje narzędzia kosztują mniej więcej tyle samo, co samochód jej ojca. A w ciągu miesiąca zarabiam więcej niż cała rodzina tej dziewczyny. Tak, jest to wymagające fizycznie i możesz być brudny jak diabli, ale dostajesz dużo pieniędzy.
  • Mój wujek pracuje jako taksówkarz. Pewnego dnia rozmawiał z innymi kierowcami na parkingu, a potem wszyscy poszli do swoich samochodów. Wtedy wujek zdał sobie sprawę, że zgubił jeden ze swoich dwóch telefonów. Zaczął więc dzwonić na ten numer. Nagle przypomniał sobie, że zostawił telefon na dachu samochodu kolegi. Dzwonił więc bez przerwy. W tym samym czasie jego kolega nie mógł zrozumieć, co mu tak wibruje na dachu. Myślał, że coś się zepsuło. Jakimś cudem telefon nie spadł. Tak czy inaczej, wujek nigdy się nie nudzi w pracy.

Komentarze

Otrzymuj powiadomienia
Masz szczęście! Ten wątek jest pusty,
co oznacza, że masz prawo do pierwszego komentarza.
Śmiało!

Powiązane artykuły