17 osób, które w miejscu pracy mogły się poczuć na na planie komedii

Ludzie
11 miesiące temu

Czasami rutynę pracy przerywają urocze lub zabawne sytuacje, którymi chcesz się podzielić z innymi. Zobaczcie, co poprawiło humor bohaterom naszego artykułu.

  • Nasz szef nazywa się Królewiecki, ale między sobą mówimy o nim Król. Przed Nowym Rokiem dał nam samą pensję bez dodatków (bo klienci nie przelali pieniędzy), ale obiecał, że zrekompensuje nam to później.
    W styczniu zebrał nas wszystkich i położył na stole plik kopert. Powiedział: „Chłopaki, nie dostaliście premii przed Nowym Rokiem. Ale dotrzymuję słowa, dostaniecie je teraz. Daję wam dwa razy więcej, niż obiecałem. Mam nadzieję, że to docenicie i nie zostawicie mnie w trudnych czasach”. Przez kilka sekund w pokoju panowała oszołomiona cisza, po czym z ostatniego rzędu dobiegł drżący z podniecenia głos naszego hydraulika: „Niech żyje Król!”.
  • Historia od kolegi. W sklepie budowlanym była promocja. Przy zakupach za minimum tysiąc złotych brało się udział w loterii i można było wygrać samochód. Sprzedaż szła jak zwykle, a tu jakaś babina zrobiła zakupy za tysiąc złotych. I jakimś cudem, gdy losowano zwycięzcę, wylosowano właśnie jej rachunek. A potem znajomy sprawdził, kim jest ta kobieta, i odkrył, że to teściowa dyrektora sklepu.
  • Mam urodziny 30 grudnia. Najczęściej tego dnia w pracy mamy imprezę firmową. Okazuje się więc, że w firmie świętujemy tego samego dnia Nowy Rok i moje urodziny. I, nawiasem mówiąc, bardzo mi się to podoba. Ale nie o to chodzi. W tym roku szef kupił mi duży bukiet kwiatów, niby od całego zespołu. Kwiaty stały w biurze do wieczora. Śmiałam się potem do łez, gdy okazało się, że prawie wszystkie dziewczyny z naszego zespołu zrobiły sobie zdjęcie z tym bukietem, wrzuciły do sieci i napisały, że to od ich ukochanego. Wszystkie zdjęcia z tym samym bukietem, więc może wszystkie mają tego samego chłopaka? Ach, te dziewczyny.
  • Pracuję jako kasjerka w dużym sklepie sprzedającym ubrania, buty, akcesoria itp. Jestem na nogach przez osiem godzin. To ciężka praca, pod koniec zmiany jestem strasznie zmęczona. Dziś wieczorem klient przy kasie zapytał, czy może już włożyć ubrania do torby. Odpowiedziałam, że sama je spakuję, kiedy wszystko skasuję, na co usłyszałam: „Sam to zrobię. Musisz być bardzo zmęczona”. To było wspaniałe uczucie... Dla takich ludzi chce się pracować.
  • Jestem jedyną dziewczyną wśród męskiej załogi i w zasadzie nie przeszkadza mi to, ale jednak. Faceci rozmawiają o rzeczach, które mnie nie interesują. Dyskutują o dziewczynach, ciągle gadają o samochodach, który lepszy, jak coś naprawić. Ale 23 lutego zdałam sobie sprawę, że to życiowe łamagi. Mieliśmy imprezę firmową, wynajęli na nią profesjonalną tancerkę. Zapraszała facetów na parkiet, a oni siedzieli skuleni po kątach, zawstydzeni, spuszczając wzrok. Tylko ja i 64-letni dziadek odważyliśmy się zatańczyć.
  • Pracuję w małym barku. Wczoraj rano przyszedł facet, zamówił kawę i poprosił, żebym podłączyła jego telefon do ładowarki. Kiedy pił kawę i czekał, aż jego telefon się naładuje, zaczęliśmy rozmawiać. Powiedział, że ma dziś urodziny, ale nie jest w świątecznym nastroju i nie dostał dnia wolnego w pracy. Był smutny i zdenerwowany. Postanowiłam sprawić mu przyjemność i puściłam z głośnika piosenkę „Happy Birthday”. Cały się rozpromienił. Uśmiechnął się i poszedł szczęśliwy do pracy. Obiecał przynieść tort, ale ja go nie potrzebuję, najważniejsze, że poprawiłam mu humor.
  • Podczas obchodów Dni Miasta razem z koleżanką miałyśmy stoisko malowania twarzy. W jeden dzień zarobiłam prawie tyle, ile przez miesiąc w biurze. Chociaż następnego dnia ledwie mogłam ruszać rękami. Ciekawie było obserwować ludzi. Nawet najbardziej niespokojne dzieci siedziały jak trusie, kiedy rysowałyśmy im na buzi kwiatki albo symbol Batmana. Wielu dorosłych, zawstydzonych, również prosiło o rysunek. Zapamiętałam jedną kobietę. Jasna blondynka po pięćdziesiątce. Poprosiła mnie o narysowanie smoka na dekolcie. Pracowała jako dyspozytorka taksówek i była w drodze na swoją zmianę. Powiedziała, że „faceci to docenią”. Oczywiście smok został narysowany w najlepszy możliwy sposób.
  • Jestem kierowcą i dostałem fajne zlecenie. Kręcili film z Billem Murrayem i woziłem ekipę produkcyjną. Po zakończeniu filmu wszyscy pracownicy zostali zaproszeni na imprezę. Było tam najsmaczniejsze jedzenie, jakie kiedykolwiek jadłem. Szef ekipy powiedział: „Pasujesz do nas, chcesz pracować w ekipie filmowej?”. Niestety, praca wymagała podróżowania, a ja miałem żonę w domu. Musiałem odmówić. © Anthony James / Quora
  • Zaraz po studiach zatrudniłam się jako baristka. Nie dlatego, że musiałam, ale naprawdę podoba mi się cała ta kultura. To nie jest praca, to zabawa. Poza tym mam własny biznes, który daje mi zarówno pieniądze, jak i przyjemność. I bardzo bawią mnie byli koledzy z klasy, którzy czasami przychodzą na kawę podczas mojej zmiany. Niektórzy patrzą z takim współczuciem, mówią, że jestem biedna, nie ułożyło mi się w życiu, skoro poszłam do takiej pracy. Tylko nie zdają sobie sprawy, że to ja im współczuję, bo przychodzą tu ze znienawidzonej pracy (ale w swojej specjalności!), zmęczeni, czekając na piątek jak na mannę z nieba. A ja wybieram dowolny grafik, pracuję, ile chcę, i zarabiam nie mniej niż oni.
  • Zawsze myślałam, że praca z niepełnosprawnymi dziećmi to piekło i że nigdy nie będę w stanie tego robić. Ale życie potoczyło się inaczej, mogę pracować indywidualnie z tymi dziećmi. Są wspaniałe. Każde na swój sposób. Prawie wszystkie są bardzo miłe. I czuję wyjątkową radość, gdy znów widzę ich radosne oczy. Przykro mi, że mają trudności z nauką, ale wielu z nich ma zdolności w innych sferach. Cieszę się, że mogę im pomagać.
  • W pracy nadano mi przydomek Czarny Kapitan. Mieliśmy imprezę firmową. Okazało się, że w naszej firmie obowiązuje dress code na każde święto, ale ja o tym nie wiedziałem, bo pracowałem wtedy dopiero od kilku miesięcy. Dopiero, gdy przyszedłem, zobaczyłem, że wszyscy byli ubrani na biało, a ja byłem ubrany odświętnie, ale cały na czarno. Czarne jeansy, czarna koszula i czarna marynarka. Koledzy oczywiście przeprosili, że nie uprzedzili mnie o zasadach, ale jeszcze tego samego dnia nadali mi tę ciekawą ksywkę. Dobrze, że nie przyszedłem ubrany na żółto, bo zostałbym jakimś Kurczakiem. Czarny Kapitan brzmi ładniej.
  • Szłam długim korytarzem, a przede mną szła koleżanka. Gdy dotarliśmy do windy, zauważyła: „Masz bardzo rytmiczny chód”. To był niezwykły komplement. Otrzymałam wiele pochlebnych komentarzy, ale to był ten, który najbardziej utkwił mi w pamięci. © Sharaddha-Adhikari / Quora
  • Wprowadzono u nas w pracy zasadę, że poza oficjalnie zaplanowanymi spotkaniami pracownicy nie mogą rozmawiać z nikim dłużej niż 2 minuty. Wszyscy zastosowali się do tego wymogu. Zaczęli gwałtownie odwracać się i odchodzić po dwóch minutach za każdym razem, gdy ich szefowie zatrzymywali ich na rozmowę. Zasada ta została szybko uchylona. © William-Eisenhauer-1 / Quora
  • Pracuję jako animatorka. Kiedyś organizowałam przyjęcie urodzinowe dla małego chłopca. Tematem nie byli piraci czy Spider-Man, jak zazwyczaj, ale zwierzęta. Byłam kotem: w pięknej sukience, z puchatymi uszami i pomalowaną twarzą. 6-letni solenizant powiedział z podziwem: „Jesteś taka ładna”. To jeden z najszczerszych komplementów, jakie kiedykolwiek otrzymałam.
  • Pracowałam na uniwersytecie. Szefowa wydziału miała bzika na punkcie kontroli. Pewnego dnia wysłała e-mail do pracowników: „Jeśli opuszczacie budynek z jakiegokolwiek powodu w ciągu dnia, musicie wysłać mi e-maila i poinformować mnie, dokąd idziecie, dlaczego i kiedy wrócicie”. Co, pracujemy w więzieniu? Jedna z koleżanek napisała do niej: „Idę do biblioteki, żeby skorzystać z toalety. Mają tam najczystsze toalety na kampusie. To może chwilę potrwać. Wrócę, kiedy skończę”. Następnego dnia reguła została anulowana. © Ira Thor / Quora
  • Mam taką podwładną. Doskonała profesjonalistka, ale kompletnie bez gustu i pojęcia o tym, co wypada. Na imprezę firmową przychodzi w sukni balowej. Wiecznie jakieś falbany, cekiny. Ostatnio chciałem zabrać ją ze sobą na spotkanie, poprosiłem, żeby się odpowiednio ubrała. Przyszła w klasycznie skrojonej garsonce, ale z jaskrawoczerwonego materiału w róże, jak zasłona. Do tego kolorowa bluzka i czarne wzorzyste rajstopy. A potem ta kobieta zastanawia się, dlaczego jest wyśmiewana.
  • Popełniłam błąd i szef podniósł na mnie głos. Powiedziałam: „Drogi szefie, nie możesz na mnie krzyczeć. Jak przestraszysz ciężarną kobietę, może poronić!”. W taki sposób powiedziałam mu, że jestem w ciąży. Zamilkł z wrażenia, a następnie surowo nakazał wszystkim współpracownikom, aby mnie nie denerwowali. Przez całe 7-8 miesięcy mojej pracy przed porodem był wobec mnie bardzo powściągliwy. Wiedział, że mam problemy ginekologiczne, ponieważ widział moje poprzednie zwolnienia lekarskie, i rozumiał, jak ważna była dla mnie ta ciąża. Dzięki niemu praca w ciąży była przyjemnością. A po urodzeniu dziecka koledzy przyszli mi pogratulować i dali mi całą górę pieluch od szefa, tyle, że wystarczyło na pierwsze sześć miesięcy. To jest właśnie taki człowiek. Wspaniały szef.

W miejscu pracy wiele zależy od przełożonego. Na pewno wszyscy chcieliby mieć szefów podobnych do opisanych w tym artykule.

Komentarze

Otrzymuj powiadomienia
Masz szczęście! Ten wątek jest pusty,
co oznacza, że masz prawo do pierwszego komentarza.
Śmiało!

Powiązane artykuły