21 osób, które na własnej skórze przekonały się, że powiedzenie: „Jak cię widzą, tak cię piszą” jest szczerą prawdą

2 miesiące temu

Wygląd człowieka może wiele o nim powiedzieć. Niektórzy pedantycznie o siebie dbają, podczas gdy inni są raczej abnegatami. Są osoby, które marzą o wyrażaniu siebie poprzez ubiór, a inni zakładają bardzo skromne rzeczy, aby nie wyróżniać się z tłumu. Tak czy inaczej, wygląd odgrywa ogromną rolę w naszym życiu, a historie przedstawione w tym artykule są tego najlepszym dowodem.

Na końcu znajdziecie bonusową historię o tym, jak jedna sukienka może radykalnie zmienić życie.

  • Przygotowałam sobie piękną sukienkę na wypis ze szpitala położniczego. W dniu wyjścia poprosiłam męża o przywiezienie ubrań. Pomylił torby i zamiast sukienki przyniósł mój strój do tańca na rurze (też był w torbie, ale w szafie. Jak on go wygrzebał?). Musiałam wyjść do rodziców i znajomych w karmazynowych rajstopach, trykocie w panterkę, a wisienką na torcie były buty na 10-centymetrowej szpilce. Rodzice próbowali udawać, że mnie nie znają, ale im się nie udało. Zdjęcia wyszły świetnie. Cała rodzina pamięta ten moment.
  • Moja teściowa zawsze daje mi sukienki, w których wyglądam jak stara ciotka. Dziękuję jej i chowam je wszystkie do szafy. Ale kiedyś wyskoczyła z pretensjami, dlaczego nie noszę ubrań, które mi kupiła. Założyłam więc jedną z tych sukienek na jej urodziny. Wzięła mnie na bok i szepnęła mi do ucha: „Wyglądasz jak sierota. Dlaczego nie pobiegniesz do domu i się nie przebierzesz?”. Powiedziałam: „Dałaś mi taki fajny ciuch, więc zachowałam go na specjalną okazję i oto jestem. Błyszczę, że tak powiem”. Zacisnęła usta i nie powiedziała nic więcej. Ale od tamtej pory nie dała mi już żadnej sukienki. Przerzuciła się na kubki. W porządku.
  • Po dwóch porodach mocno przytyłam, a mąż zaczął nazywać mnie „pluszakiem”. Sto razy mówiłam mu, że mi się to nie podoba, a on na to: „No tak, mnie się też to nie podoba, ale toleruję!”. A on wcale nie jest Apollem. Więc znalazłam sposób na uratowanie rodziny: kupiłam program fitness. Teraz, gdy mąż przychodzi z pracy, oddaję mu dzieci i biegnę na siłownię i basen. Próbował mieć pretensje, potem mówił komplementy, że niby nie jestem już pulchna, że kochanego ciałka nigdy nie za wiele, ale mleko już się wylało. To członkostwo na rok. I zamierzam je wykorzystać do maksimum.
  • Zawsze uważałam, że odpowiadanie w niemiły sposób na przytyki i złośliwości jest złe, niegodne inteligentnej osoby i tak dalej. Ale sześć miesięcy temu nie wytrzymałam. Pewna wywyższająca się koleżanka pod pozorem przyjaznej troski zaczęła krytykować mój wygląd. Odpowiedziałam, że jestem szczęśliwą mężatką, a ona jest 10 lat po rozwodzie i cały czas rozpamiętuje, jakim palantem był jej były. Więc to ja powinnam uczyć ją, jak wyglądać, a nie odwrotnie. Czułam się potem trochę niekomfortowo, ale minęło półtora miesiąca i cisza.
  • W ferworze kłótni mój mąż zaczął krytykować mój wygląd. Obraziłam się i powiedziałam mu, że sam powinien coś ze sobą zrobić. Odpowiedział: „Zaraz sobie kogoś znajdę!”. Cały wieczór rozmawiał przez telefon, ale nigdzie nie poszedł i położył się spać. Zaciekawiło mnie to. Sprawdziłam jego telefon, a tam 30 rozmów i wymian wiadomości z różnymi dziewczynami, z propozycją spotkania i pójścia do kawiarni. Żadna się nie zgodziła. Zdecydowałam, że nadszedł czas, aby umieścić go w kategorii byłych mężów.
  • Bardzo kocham moją żonę. Ale jest coś, co mnie dręczy. Kiedy się poznaliśmy, nie zwracała uwagi na fryzurę, makijaż, nie nosiła obcasów ani sukienek. Ubierała się tak, jakby jej to nie obchodziło, ale była piękna nawet w starych spodniach gimnastycznych i rozciągniętej koszulce. A kiedy się pobraliśmy, zaczęła spędzać dużo czasu na dbaniu o wygląd. Spędza godziny na układaniu włosów i robieniu makijażu. Nie można z nią po prostu wyjść na spacer, bo długo się przygotowuje i wybiera, w co się ubrać. Mówię jej, że lubię ją w prostych ubraniach, ze zwykłym koczkiem na głowie, bez mocnego makijażu, świeżą i uroczą. Ona mi nie wierzy. Mówi, że zawsze i wszędzie chce wyglądać idealnie. Nawet w domu.
  • Pewnego dnia kierownik zarządził, że powinniśmy nosić materiałowe spodnie zamiast dżinsów. Założyłam ciemne dżinsy i poszłam do pracy. Przez cały dzień nikt tego nie zauważył, ale pod koniec zmiany jeden z moich kolegów powiedział: „Nosisz dżinsy? Powiedziano nam, że nie można”. Wzruszyłam ramionami. Są czarne, nie rzucają się w oczy. A on zaczął mnie oskarżać, prawie krzycząc, przed kierownikiem. Facet ma 30 lat, a ja 24. Nadal jestem w szoku, że są tacy ludzie.
  • Mam prawie 30 lat, od czasów liceum ubierałam się niekonwencjonalnie: żadnych eleganckich ubrań, normalnych fryzur. Wszyscy moi znajomi byli tacy sami. Widziałam w tym sens, myślałam, że moje życie jest fajne, decydowałam się na wiele rzeczy tylko dlatego, że wyglądałam na odważną i pewną siebie. Dorosłam, zmieniłam swój wygląd, ale wraz z wieloma piercingami i podartymi trampkami straciłam tę odwagę i miłość życia. Teraz jestem po prostu tchórzliwą dziewczyną w dżinsach i białych trampkach, która układa włosy i korzysta z bidetu.
  • Moja mama jest kierowniczką sklepu kosmetycznego. Ma ponad 50 lat, ale wygląda jak moja rówieśnica. Pewnego dnia spacerowaliśmy całą rodziną w parku. Podczas gdy mój tata poszedł po bilety na atrakcję, dwóch chłopaków w moim wieku chciało się z nami umówić. Mam 21 lat. Tata, wysoki i wysportowany mężczyzna, zobaczył, co się dzieje, podszedł do nas i powiedział: „Odczepcie się od moich córek!”. Faceci pospiesznie się oddalili. A my nie mogłyśmy przestać się śmiać.
  • Nigdy nie noszę spódnic. Pewnego dnia, gdy miałam 20 lat, w końcu zdecydowałam się założyć spódnicę. Wracałam do domu ze szkoły. Pędziłam szeroką aleją, pełną ludzi, do domu, gdzie czekała wspaniała kolacja. Nagle poczułam, że moje stopy zaplątały się w jakieś szmaty. Pomyślałam, że ludzie oszaleli, rzucając szmaty na ulicę! Miałam zamiar głośno się oburzyć, ale wtedy poczułam powiew wiatru na udach i spojrzenia przechodniów. Nie było nic do stracenia, podniosłam ubranie i założyłam na oczach wszystkich. Pierwszy i ostatni raz miałam na sobie spódnicę.
  • Do pracy założyłam rozkloszowaną sukienkę, a pod nią pończochy. Wracałam z lunchu, wchodziłam po schodach, wyprzedziła mnie 10-letnia córka głównej księgowej. Jak się okazało, zobaczyła moje pończochy i powiedziała o tym mamie. Zapytała też, dlaczego je noszę, skoro niby jestem mężatką. Współpracowniczki spędziły całe popołudnie, dyskutując o moich pończochach, sposobie ubierania się, zachowaniu i relacjach z mężem. W ten sposób stałam się zdzirą tylko dlatego, że założyłam pończochy do pracy.
  • Moja przyjaciółka nie dostała pracy, ponieważ była „zbyt ładna”. Kierownik w tym biurze powiedział, że koleżanka będzie rozpraszać pracowników płci męskiej, a ich produktywność spadnie. © Tom Hannemann / Quora
  • Zaczęłam drugi kierunek studiów na uczelni technicznej. Rzadko chodziłam na zajęcia i nie bardzo miałam czas się uczyć, bo pracowałam na pełen etat. Nie zdążyłam zaliczyć wszystkich przedmiotów w sesji i musiałam iść do dziekanatu po jakieś pozwolenie. Założyłam wąską spódnicę i szpilki, starannie się umalowałam, w nadziei, że dziekan, tak jak na mojej pierwszej uczelni, będzie bardziej przychylny pięknym dziewczynom, a nie szarym myszkom. Poszłam cała umalowana i z uśmiechem na twarzy do dziekanatu, a dziekanem okazała się siedemdziesięcioletnia pani. Odesłała mnie i kazała zdawać nawet te przedmioty, które były już na moim pierwszym dyplomie.
  • Mój mąż oskarżył mnie kiedyś, że mam kochanka, bo noszę białe spodnie. Bo białe spodnie są tylko dla kochanków. Idiota.
  • Kiedyś zostałem kierownikiem sprzedaży w IT dzięki..... koszuli! Nie miałem żadnego doświadczenia w tej dziedzinie i byłem zszokowany, gdy rekruter powiedział: „Zapinasz górny guzik i nosisz okulary: myślę, że jesteś wiarygodny. Damy ci szansę. © Dmitri Koteshov / Quora
  • Kiedy przefarbowałam włosy na czarno, moja mama została wezwana do szkoły. Dyrektorka zapytała, dlaczego mi na to pozwoliła. Moja mama odpowiedziała: „Ona jest przyszłą kobietą”. Dyrektorka przewróciła oczami i powiedziała: „Teraz widać, w kogo się wdała”. Tego samego dnia zabraliśmy dokumenty z tego gimnazjum i zostałam przeniesiona do normalnej szkoły.
  • Ostatnio nie przyjęli mnie do pracy, bo za dobrze wyglądałam! Na rozmowie kwalifikacyjnej słyszałam, jak dwie baby szeptały: „Ona nie może tu pracować!”. Następnie wysłano mnie do innego biura, gdzie dziewczyny nawet nie zadały sobie trudu, aby rozpocząć rozmowę kwalifikacyjną. Powiedziały mi bez ogródek: „Kierowniczka HR uważa, że jesteś zbyt atrakcyjna”. Rozpłakałam się i wyszłam. © Randa Sherif / Quora
  • Mama zawsze kupowała mi ubrania, które tylko jej się podobały. Zupełnie nie pasowały do dziecka ani nastolatki, ani nawet do większości dorosłych. Uważałam, że są okropne. Kiedy mówiłam o tym mamie, wściekała się i krzyczała, że w ogóle nie mam gustu. Często byłam prześladowana w szkole za mój śmieszny wygląd. I to też nie powstrzymywało mojej mamy, mówiła, że mam się nie przejmować opinią innych. W wieku 14 lat zarobiłam na swoje pierwsze dżinsy. To był najszczęśliwszy dzień w moim życiu.
  • Mama dała mi sukienkę, naprawdę okropną. Zakładasz ją i wyglądasz na 54 lata. Wrzuciłam ją do szafy i zapomniałam o niej. Potem zaczęłam mieć problemy na studiach. Przy trzecim podejściu do egzaminu założyłam pierwszą sukienkę, jaką znalazłam, właśnie tę. Przyszłam walczyć do końca, a nauczycielka nagle bez pytania postawiła mi 5 i powiedziała, że wreszcie widzi porządną dziewczynę, a nie modnisię w wyuzdanych ciuchach. Nadal jestem w szoku. Nie chodziło o wiedzę, tylko o to jak się ubrałam! Serio!!!
  • Mieliśmy w pracy dziewczynę z wyjątkowo fatalną figurą. Miała z tego powodu wiele kompleksów. W swoje urodziny wystroiła się, uczesała, założyła sukienkę w kratkę. Ale w ciągu sekundy kolega obniżył jej nastrój do zera. Przeszedł do najbardziej wyszukanych komplementów i powiedział z podziwem: „Jesteś dziś taka piękna, zupełnie jak szachownica!”. Facet naprawdę nie zdawał sobie sprawy z tego, co powiedział.
  • Byliśmy z żoną na weselu znajomych. Podczas podrzucania przez pana młodego podmuch wiatru odsłonił majtki panny młodej. Były dość okropne zarówno pod względem stylu, jak i koloru. I zdecydowanie nie były nowe. Szeptaliśmy z żoną o tym, co mogło spowodować taki dysonans z pięknym strojem panny młodej. Ja pragmatycznie zasugerowałem, że może to specjalne majtki na czas okresu. Moja żona natomiast upierała się, że mogła to być „szczęśliwa” bielizna. Pod koniec ceremonii moja żona delikatnie zapytała o to pannę młodą. Oboje się myliliśmy. Ona po prostu nigdy nie przejmowała się bielizną. Rano założyła pierwszą rzecz, którą wyjęła z szuflady.

BONUS: Jak jedna sukienka może zmienić życie.

  • Miałam zły okres w życiu: wyrzucono mnie z pracy, nie mogłam znaleźć nowej, a mój chłopak mnie zdradzał. Miałam pieniądze na ratę kredytu hipotecznego (termin upływał za kilka dni) i to było wszystko. Szłam przez centrum handlowe i zobaczyłam oszałamiającą sukienkę: czerwoną, dopasowaną, po prostu cudowną. I bardzo, bardzo drogą. Magnetycznie przyciągnęła mnie do sklepu, przymierzyłam ją — była idealna. Kupiłam ją za ostatnie pieniądze. Wróciłam do domu, płacząc, bo nie miałam już pieniędzy. W domu założyłam sukienkę, rozpłakałam się i poszłam spać. Rano obudziłam się z wiadomością z banku o przelewie w wysokości 3 tysięcy i z SMS-em od starego przyjaciela: „Pamiętasz, jak dziesięć lat temu pożyczyłaś mi tysiaka? Nie oddałem, a potem zapomniałem, bo byłem głupi. Gdyby nie twoje pieniądze, nawet by mnie tu teraz nie było. Oddaję ci trzy razy więcej!”. Następnego dnia przyszła sąsiadka z wyższego piętra: „Malowaliśmy balkon i na twój balkon wylało się trochę farby. To za niedogodności, przepraszamy”. I dała mi 500 złotych. Mój balkon jest pełen śmieci, muszę go wyremontować , więc nie obchodziło mnie, kto i co na nim rozlał. Ale ucieszyłam się z pieniędzy! Wieczorem zadzwoniła moja babcia ze strony ojca. Powiedziała, że sprzedała domek letniskowy i postanowiła podzielić pieniądze między mnie i moją przyrodnią siostrę, którą tata również porzucił. Powiedziała, że mogę odebrać pieniądze w banku. Okazało się, że to było 35 tysięcy! Cuda! Kilka dni później kilku pracodawców odpowiedziało na moje CV i znalazłam pracę, bardzo dobrą. Zatrzymuję czerwoną sukienkę. Wierzę, że to właśnie ona przyniosła mi takie szczęście.

Zobaczcie, jakim błędem może być ocenianie ludzi po pozorach.

Komentarze

Otrzymuj powiadomienia
Masz szczęście! Ten wątek jest pusty,
co oznacza, że masz prawo do pierwszego komentarza.
Śmiało!

Powiązane artykuły