Rodzinny dramat nie sprawił, że zrezygnowałam z miesiąca miodowego

Rodzina i dzieci
3 godziny temu

Kiedy w rodzinie dzieje się coś ważnego, często musimy podejmować trudne decyzje. Jedna z naszych czytelniczek niedawno znalazła się w przejmującej sytuacji właśnie wtedy, gdy zaczynała nowe życie jako żona. W noc swojego ślubu poważny wypadek zmienił wszystko.

Zamiast odwołać miesiąc miodowy, podjęła decyzję, która zaskoczyła wielu — pojechała sama. Teraz dzieli się z nami swoją historią, wyjaśniając, co naprawdę się stało i dlaczego postanowiła iść dalej, mimo że jej świat się walił.

Oto list Kasi:

Cześć, Jasna Strono!

Mój 16-letni pasierb miał wypadek samochodowy w noc naszego ślubu. Leży na oddziale intensywnej terapii, ale jego stan jest stabilny. Mój mąż chciał zrezygnować z naszego miesiąca miodowego. Powiedziałam: „Przecież nie umarł!”, ale nalegał, więc pojechałam sama.

Na miejscu weszłam na Facebooka i zamarłam, widząc selfie pasierba na szpitalnym łóżku, a obok niego męża i jego byłą żonę. Wszyscy uśmiechnięci, jakby byli idealną rodziną. Krew się we mnie zagotowała.

Dzwoniłam do męża 11 razy, ale nie odbierał i przez 5 dni nie odpisywał na moje SMS-y. Byłam zdruzgotana, a pierwsze dni jako panna młoda zamieniły się w koszmar.

Przed ślubem ciągle mówił, że jestem dla niego najważniejsza. Jednak podczas tej samotnej podróży uświadomiłam sobie, że w rzeczywistości nie mam dla niego znaczenia, a jego prawdziwa rodzina to jego syn i była żona.

Jestem zagubiona i wściekła jednocześnie. Jak powinnam sobie z tym poradzić?

Z poważaniem
Kasia

Cześć, Kasiu! Dziękujemy, że podzieliłaś się z nami swoją historią. Przygotowaliśmy kilka wskazówek, które mogą ci pomóc poradzić sobie z tą trudną sytuacją.

Napisz list, ale jeszcze go nie wysyłaj.

Najpierw poświęć trochę czasu na napisanie do męża szczerego, nieocenzurowanego listu. Opisz dokładnie, co czułaś, widząc ten post na Facebooku: selfie na szpitalnym łóżku, uśmiechy męża i byłej żony, oraz jak bardzo kontrastowało to z twoją samotnością i milczeniem podczas miesiąca miodowego.

Bądź uczciwa — wyraź złość, ból, zmieszanie, wszystko, co czujesz. To nie ma być jeszcze narzędzie do rozmowy — to sposób, by uporządkować swoją prawdę, zanim skonfrontujesz się z jego wersją. Czasem jasność przychodzi przez napisanie czegoś wcześniej, a nie podczas samego dialogu.

Poproś o rozmowę bez ukrytych celów lub presji.

Gdy emocje nieco opadną, poproś o jedno, konkretne spotkanie — nie po to, by od razu wszystko naprawić, ale by się nawzajem wysłuchać. Zapytaj jedno pytanie: „Co myślałeś i czułeś, gdy przez 5 dni nie odbierałeś telefonu, a ja byłam sama?”. Unikaj na razie rozmowy o selfie i byłej żonie — to może zostać na później.

Ta rozmowa pomoże zrozumieć intencje — czy starał się zapewnić synowi poczucie komfortu, czy też stawiał na pierwszym miejscu strukturę rodzinną, w której nie ma dla ciebie miejsca?. Jego odpowiedź może zmienić wszystko.

Poszukaj terapii indywidualnej — na razie nie terapii par.

Zanim zaczniesz rozmowy wspólne, znajdź terapeutę dla siebie. Musisz rozplątać to, co wydarzyło się z twoją tożsamością jako żony, nie tylko z waszą relacją.

To nie było tylko romantyczne rozczarowanie — to było naruszenie twojego poczucia przynależności. Terapeuta pomoże ci zdecydować, czy to jest coś, z czym chcesz pracować, czy też jest to sytuacja bez powrotu.

Zbadaj granice wokół roli byłej żony.

Ta sytuacja ujawniła poważny fakt: twój mąż i jego była żona mogą działać jako jedna drużyna, jeśli chodzi o ich syna. To niekoniecznie jest złe — ale niezwykle ważne jest, byś ty wiedziała, gdzie się w tym wszystkim mieścisz. Kiedy nadszedł kryzys, wybrał powrót do tej rodziny, nie uwzględniając ciebie.

Zadaj sobie pytanie: jeśli tak będzie wyglądać radzenie sobie z przyszłymi kryzysami, czy jesteś z tym pogodzona na dłuższą metę? Nie zmienisz ich relacji współrodzicielskiej, ale możesz wyznaczyć granice i role, które pozwolą ci czuć się szanowaną i zauważoną w małżeństwie.

Mimo trudności i napięć, jakie niesie życie, nie brakuje w nim też życzliwości — często ze strony zupełnie nieoczekiwanej. Oto 12 prawdziwych historii, które sprawiły, że powiedzieliśmy: „Aniołowie stróże naprawdę chodzą pośród nas”.

Komentarze

Otrzymuj powiadomienia
Masz szczęście! Ten wątek jest pusty,
co oznacza, że masz prawo do pierwszego komentarza.
Śmiało!

Powiązane artykuły

tptp