17 historii o tym, że nowy rok może przynieść zaskakujące scenariusze

Ludzie
dzień temu

Czasami ludzie starannie przygotowują się do nowego roku, zarówno do imprezy sylwestrowej, jak i do nadchodzących dwunastu miesięcy. Nie dla wszystkich jednak wszystko idzie zgodnie z planem. Oto kilka historii osób, dla których nie tylko święta i sylwester, ale i pierwsze miesiące roku potoczyły się w taki sposób, że teraz mają o czym opowiadać.

  • Pracuję w firmie prawniczej. Po Nowym Roku zawsze mamy lawinę klientów. Ale jeden dosłownie nas oszołomił. 8 stycznia zadzwonił mężczyzna i beztroskim głosem oświadczył, że chce zwrócić choinkę do sklepu. Nie rozumieliśmy, ale on kontynuował: „Mam paragon, a nie minęły jeszcze dwa tygodnie!”. © Nie każdy zrozumie / VK
  • Zaplanowałam wyjazd samochodem 24 grudnia po pracy, aby zobaczyć moich krewnych po raz pierwszy od wielu lat. Wszystko uzgodniłam z góry z ciotką, która miała z nami jechać do rodziny. Poprzedniego wieczoru poszłam do sklepu kupić rzeczy na podróż. Zrobiłam zakupy, wyszłam i zobaczyłam wiadomość od ciotki.
    Niespodzianka: ciocia w ostatniej chwili zmieniła zdanie i postanowiła wyjechać dzień wcześniej, bo nie chciała spędzać świątecznego dnia w drodze. Dziecko i ja byliśmy bardzo zdenerwowani. Święta są długie, mogła pojechać dzień lub dwa później. Ale postanowiła jechać bez nas. Szkoda. © unicorn********0554 / Reddit
  • 30 grudnia gotowałam bigos. Mąż mi pomagał i podjadał. Bigos był pełen wszelkiego rodzaju pysznych i tłustych składników. Rankiem 31 grudnia mąż zachorował. Mieliśmy mieć dzieci i wnuki na Sylwestra, ale musieliśmy wszystko odwołać. Nic nie szykowałam na wieczór, mąż pił tylko herbatę, a ja też dla towarzystwa. Ale oboje schudliśmy! © Lyudmila Pyanikh / Dzen
  • Przez całe święta byłam chora i miałam wysoką gorączkę. Bez choinki, bez sałatek, bez gości i bez prezentów (mieszkam i studiuję sama w obcym mieście). Wyczołgałam się z mieszkania, żeby chociaż wynieść śmieci, i zobaczyłam na klatce schodowej, prawie pod moimi drzwiami, sztuczną, małą choinkę udekorowaną różnymi drobiazgami. Ktoś z sąsiadów ją postawił. Prawie się popłakałam ze wzruszenia. Jakiś sąsiad podarował mi kawałek świątecznego nastroju, którego tak dotkliwie brakowało mi przez te dwa tygodnie. © Podsushano / VK
  • 1 stycznia to urodziny mojej mamy. Zamiast spędzać czas z przyjaciółmi o północy, zadzwoniłem do niej, żeby złożyć jej życzenia. Była taka szczęśliwa! Potajemnie kupiłem dla niej nowy telefon jako prezent i umówiłem dostawę na 1 stycznia. Kurier dostarczył telefon o 9 rano. Mama była w szoku. Zadzwoniła do mnie i powiedziała, że ktoś pomylił się w zamówieniu, ale uspokoiłem ją, że to prezent ode mnie. Przez chwilę wręcz zaniemówiła. Najlepszy początek roku! © Karthikeya Acharya / Quora
  • Właśnie wprowadziliśmy się do nowego mieszkania. Nowego dla nas, ale używanego, od dawna bez remontu. Siedzieliśmy z mężem przy świątecznym stole, dzieci spały. Zapukał sąsiad z krzykiem, że go zalewamy. Zadzwoniłam do kobiety z administracji, a ona na szczęście zareagowała. Pobiegła z mężem do piwnicy zakręcić krany. Siedziałam potem sama w domu, mąż wyszedł do innej kobiety. Byłam w szoku. Potem wydawało się, że wszystko jest w porządku, mąż wrócił do nas. Początek roku minął pod znakiem remontów © Mistrzyni Miedzianej Góry / Dzen
  • W porze świątecznej pojechaliśmy taksówką do wsi za miastem. Wkrótce byliśmy już w drodze powrotnej. Nikt nie miał pieniędzy, więc postanowiliśmy iść pieszo. Musieliśmy przejść przez las do obwodnicy. Nie pamiętaliśmy drogi, ponieważ wcześniej jechaliśmy po ciemku, więc postanowiliśmy zaufać naszej intuicji. Przed lasem i między wioskami był kościół, a od strony kościoła biegł w naszą stronę pies. Wyprzedził nas, zatrzymał się, spojrzał na nas i pobiegł dalej. Żartowaliśmy, że znajdzie nam właściwą drogę. Po drodze mijaliśmy dwa rozwidlenia. W obu przypadkach pies pewnie szedł wybraną przez siebie drogą i zawracał, czekając, aż podążymy za nim. Po godzinie wyprowadził nas z lasu. © Podsushano / VK
  • Ilekroć pytam znajomych, czy zrobili listy noworocznych postanowień, zwykle mówią: „Och, to trudne, zresztą i tak o nich zapomnę”.
    A ja na to: „Cóż, moje postanowienia na ten rok to próba przygotowania jak największej liczby przepisów na makaron lub kupienie i zjedzenie każdego nieznanego owocu, który zobaczę w sklepie”.
    Przyjaciele mówią wtedy: „Czekaj, czekaj, to tak można? Ja też chcę!”. © TaskSignificant4171 / Reddit
  • Nadszedł nowy rok i witam ponownie. Starzy wyjadacze na siłowni jęczą: „Mamy kolejny napływ żółtodziobów. No cóż, w lutym będzie o wiele luźniej”. Nie zgadzam się. Nawet jeśli co roku zaczynasz od nowa i pracujesz nad sobą przez miesiąc lub dwa, to już jest dobrze. Wiele osób nawet tego nie robi. Skup się na swoich zwycięstwach, a nie na porównywaniu się do innych. © timelessair / Reddit
  • Studiuję w stolicy, więc rzadko bywam w domu. Bardzo tęsknię za moim młodszym bratem i jest to odwzajemnione. Kolejne święta dobiegały końca, jak zwykle graliśmy w coś przed snem i wtedy zauważyłam, że on celowo próbuje mnie wkurzyć. Nie mogłam tego znieść, więc zapytałam go, dlaczego to robi. Otrzymałam odpowiedź: „Chcę cię jak najbardziej wkurzyć, żebyś za mną nie tęskniła, kiedy wrócisz do szkoły”. Prawie zalałam się łzami ze wzruszenia. © Overheard / Ideer
  • Mamy rodzinne tradycje. Pierwsza: 24 grudnia wkładamy pieniądze pod obrus i zostawiamy je tam do 1 stycznia, aby pomnożyły się w nowym roku. Druga: w ciągu roku moje dzieci i ja zapisujemy nasze ulubione wydarzenia na skrawkach papieru i wkładamy je do słoika wspomnień. W nowym roku wyjmujemy je i czytamy, a następnie robimy nową naklejkę na słoik. © PageStunning6265 / Reddit
  • Mam uroczą rodzinę, ale trochę dziwną. Na przykład świętujemy Wigilię przez cały tydzień! Każdego wieczoru jemy uroczystą kolację i dajemy sobie prezenty. To daje siedem prezentów na osobę. A jest nas w rodzinie 11 osób, co daje minimum 77 prezentów. Mamy na nie osobny pokój. Moja rodzina uwielbia święta, więc co mogę zrobić? A ja kocham moją rodzinę! © Caramel / VK
  • Przejechałem 350 kilometrów przez burzę lodową. Była totalna ciemność. Samochody ślizgały się jak na lodowisku. Tak czy inaczej, bohatersko przejechałem całą drogę, a potem miałem wypadek na parkingu. Dosłownie kilka minut przed tym, jak miałem postawić samochód na miejscu parkingowym! © Major_Square / Reddit
  • Dwa lata temu na Sylwestra mój chłopak podarował mi dwumetrowego misia. Bardzo kochałam tę zabawkę, nawet po naszym zerwaniu. A potem przeprowadziłam się do Europy. Nie mogłam zabrać misia ze sobą, wyobrażacie sobie, ile kosztowałby transport?
    W Boże Narodzenie byłam w zupełnie pustym mieszkaniu. Jedyne meble, jakie miałam, to dmuchany materac. Kupiłam sobie małą choinkę, ubrałam ją i prawie płakałam ze strachu przed nieznanym i samotnością. I wtedy rozległo się pukanie do drzwi. Kurier przyniósł mojego ulubionego misia. Mój były chłopak dowiedział się od mamy, że się wyprowadziłam. Wziął misia, zdobył adres i wysłał go do mnie. Nie wyobrażacie sobie, jaka byłam szczęśliwa! © Caramel / VK
  • Właściwie nie wiem, jak nazwać to, co działo się ze mną przez ostatnie 6 lat. Te same sytuacje, tylko w różnych okolicznościach i z różnymi ludźmi.
    Każdego roku, dzień przed moimi urodzinami, doznaję kontuzji. Nie są one poważne, ale średniego stopnia: łamię palec, zakładają mi kilka szwów lub skręcam nogę. Również co roku w grudniu lub listopadzie, przy pierwszym dużym śniegu, ratuję ludziom życie, koniecznie na drodze. Zakochuję się w podobnych dziewczynach, romanse trwają od września do maja.
    I co roku 31 grudnia bardzo choruję. Ale jest też przyjemna prawidłowość: co roku, zaraz po świętach noworocznych, dostaję dużą sumę pieniędzy, zawsze z różnych powodów. Żyję więc w oczekiwaniu na te wydarzenia. © Overheard / Ideer
  • Mamy osiem psów. I wszystkie mój ojciec „znalazł” w Wigilię na ulicy. I dopiero w tym roku dowiedziałam się, że mój tata po prostu szedł do schroniska i zabierał ze sobą jednego szczeniaka. Wiedział, że przed świętami mama nie będzie mogła odmówić! Mieszkamy w małym miasteczku. Pojechałam do lokalnego schroniska i okazało się, że zostały tylko cztery psy. Więc zabrałam je wszystkie. Mama była w szoku, ale wyglądała na zadowoloną. Tata uśmiechał się od ucha do ucha. Teraz mamy 12 psów na podwórku, a każdy z nich jest teraz częścią naszej wielkiej rodziny! © Caramel / VK
  • Trzeciego stycznia poszłam na siłownię. Przyłożyłam kartę w bramce, ale się nie otworzyła. Poszłam do menadżerki, żeby to wyjaśnić. Powiedziała mi bez drgnienia powieką, że moja karta została zablokowana, ponieważ w grudniu przychodziłam za często i przekroczyłam limit. Mogą znieść ograniczenia dopiero wtedy, gdy przyjdzie ich szef.

Sprawdźcie też nasz artykuł o niesamowitych zbiegach okoliczności.

Komentarze

Otrzymuj powiadomienia
Masz szczęście! Ten wątek jest pusty,
co oznacza, że masz prawo do pierwszego komentarza.
Śmiało!

Powiązane artykuły