17 osób, którym przytrafiła się dziwna sytuacja w pracy

Ludzie
2 miesiące temu

Spędzamy tak dużo czasu w pracy, że niekiedy wbrew naszym chęciom jesteśmy zaangażowani w życie osobiste kolegów i znamy imię kota klienta, który dzwoni 17 razy dziennie. I choć często dzień pracy jest nudny i monotonny, czasami zdarzają się rzeczy, o których aż chciałoby się opowiedzieć w internecie.

  • Pracuję w dziale pomocy technicznej dla dostawcy internetu. Pewnego dnia otrzymałem zabawny telefon od starszej kobiety. Zapytała, jak może podłączyć bezprzewodowo laptopa do telewizora, aby oglądać filmy. Zacząłem przeglądać w głowie wszystkie możliwe opcje, a następnie zapytałem ją, jaki model telewizora posiada. Jej następne słowa natychmiast odpowiedziały na wszystkie nasze pytania: „Rubin”. © Ward 6 / VK
  • Niedawno podsłuchałam bardzo zabawną rozmowę w pracy. Przy biurku siedziała nasza księgowa, starsza kobieta, która pracuje w firmie najdłużej. Szef podszedł do niej z filiżanką kawy i spytał z uśmieszkiem na twarzy: „Janeczko, pracujesz w mojej firmie od ponad 10 lat, ale przez cały ten czas nigdy nie poprosiłaś o podwyżkę. Boisz się wychylić?”. Została zwolniona tego samego dnia. © Oddział 6 / VK
  • Niedawno przyszedł do nas na rozmowę o pracę pewien facet i byłem wprost zaskoczony tym, jaki był entuzjastyczny. Najwyraźniej naprawdę zależało mu na tej pracy i pasował do nas. Porozmawialiśmy, zadał wiele pytań i uzgodniliśmy, że może zacząć od poniedziałku. Ale w poniedziałek nie przyszedł, nie odbierał telefonu. Dał znać w piątek. Napisał, że nie ma ochoty pracować, a zamiast tego ma ochotę leżeć z laptopem i jeść lody. Rozumiem to jak nikt inny i wcale nie oceniam. © Ward 6 / VK
  • Kolega opowiadał mi, jak jego znajomy, powiedzmy Darek, pracujący w dziale IT urzędu skarbowego, otrzymał dobrą ofertę od dużej firmy. Na wszelki wypadek nikomu o tym nie powiedział. Kiedy napisał wypowiedzenie, został wezwany przez zastępcę inspektora podatkowego, który nadzorował dział. Facet zapytał go grzecznie: „Powiedz mi, Darek, dokąd idziesz? Przecież pracowaliśmy razem przez tyle lat. Może sam zmienię sferę działalności. Nie bój się, nie oceniam”. Darek podał mu nazwę firmy. Pożegnali się, Darek zrezygnował i przyszedł do nowego miejsca pracy, a tam od razu zapowiedzieli: „Nie chcemy mieć kłopotów z urzędem skarbowym, a dzwonił twój były szef i powiedział, że będziemy mieli kłopoty, jeśli cię zatrudnimy”. Tak więc Darek nie dostał tej pracy. Sześć miesięcy później zastępca został usunięty ze stanowiska, ponieważ gdzieś popełnił błąd, ale to nie zmieniło sytuacji Darka. © PolAnd1234 / Pikabu
  • Miałam taką sytuację, kiedy dawno temu pracowałam na poczcie. Właśnie wprowadzono banknoty dwustuzłotowe. Dzień wypłaty emerytur, jakaś godzina przed zamknięciem, tłum ludzi, jesteśmy na drugiej zmianie, wszyscy się uwijają. Podchodzi dziewczyna, żeby odebrać przelew, kwota spora, około półtora tysiąca, a ja zaczynam liczyć banknoty dwustuzłotowe jako stówy. Prawie dałam jej pieniądze, ale rozproszył mnie inny klient jakimś pytaniem. Zaczęłam ponownie liczyć i wtedy zdałam sobie sprawę, że to nie te banknoty. Zamieniłam je na sto złotych, a wtedy ta dziewczyna odwróciła się gwałtownie do klienta, który mnie rozproszył, i zaczęła krzyczeć, mówiąc, że jest takim palantem, wszystko zepsuł, nie mógł poczekać. W ten sposób przypadkowy klient uratował mnie przed mankiem wysokości mojej miesięcznej pensji. © fantik138 / Pikabu
  • Wyrobiłam sobie nawyk odwiedzania raz w miesiącu strony internetowej poświęconej poszukiwaniu pracy. Sprawdzam, jakie pensje są dostępne w mojej branży, jakie firmy się ogłaszają i co oferują. Aktualizuję swoje CV, ale nie umieszczam go w wyszukiwarce i ogólnie jest ono ukryte przed wszystkimi. Pracę zmieniłam kilka miesięcy temu, generalnie wszystko mi odpowiada. Zajrzałam tam w weekend i zobaczyłam ogłoszenie. Spełniałam wymagania, a pensja była o 50% wyższa niż moja. Nie mam planów zmiany pracy w najbliższej przyszłości, ale 50% odegrało swoją rolę, odpowiedziałam na ogłoszenie. Dosłownie we wtorek zadzwonił do mnie pracownik HR i powiedział, że widzi moje zgłoszenie. Na początku nawet nie rozumiałam, o co chodzi, jakie zgłoszenie, dlaczego on coś tam widzi. Okazało się, że jest to drugi podmiot prawny firmy, wakat jest fałszywy. W każdym razie odpowiedziałam własnej firmie. To było żenujące, to fakt. Powiedziałam szczerze, że myślałam, że oferują więcej pieniędzy. Oczywiście kierownictwo od razu się zorientowało i nie byli zadowoleni. Ale co to za nowa kultura, że nie wolno się rozglądać? To wolny rynek. Tak jak wy szukacie pracowników, tak my szukamy firm z najlepszymi warunkami. © oksana1050 / Pikabu
  • Przyszedł mój szef i stwierdził, że to nieładnie z mojej strony, że zaraz po przyjściu do pracy idę do toalety. Przecież najpierw trzeba trochę popracować. Odpowiedziałem, że powinni wydać jakieś specjalne polecenie, a ja się dostosuję. Oczywiście tego nie zrobili. A potem znowu przyszedł i powiedział, że za dużo czasu spędzam w toalecie. Byłem już wściekły: „Ktoś monitoruje moje wizyty w toalecie? Zróbcie pisemne zarządzenie, harmonogram ewentualnych wizyt i powiedzcie mi, komu mam zgłaszać te wyjścia”. Oczywiście nic nie zostało zrobione. © teahman / Reddit
  • Niedawno rozpoczęłam staż w jednej z miejskich aptek. Jestem na drugim roku studiów farmaceutycznych, więc dobrze jest zdobyć doświadczenie i praktykę. W naszej aptece mamy wielu zabawnych klientów. Któregoś dnia przyszedł do nas mężczyzna, z pozoru wyglądający normalnie, który oznajmił: „Dziewczyno, daj mi białe tabletki!”. Nie zrozumiałam, ale spokojnie odpowiedziałam: „Mamy sporo białych tabletek, proszę podać nazwę!”. A on do mnie: „Poproszę jedną!”. Dobrze, że miałam ze sobą farmaceutę na zmianie, który znał tego faceta... © Oddział 6 / VK
  • Mój szef podrywał mnie przez długi czas, mówiąc, że mam piękne nogi. Miałam tego dość, więc postanowiłam działać. Przez dwa tygodnie nie goliłam nóg i przychodziłam do pracy w krótkiej spódniczce i z bujnym owłosieniem na nogach. Myślałam, że to go odstraszy, ale on twierdził, że tak jest nawet ładniej. Chyba zmienię pracę. © Ward 6 / VK
  • Ktoś zapytał mnie niedawno, ile mam dzieci, a ja odpowiedziałam, że 29. Nie wpadłam na to, że pytał o moje rodzone dzieci... Jestem nauczycielką. © Ward 6 / VK
  • Na imprezie integracyjnej szturchnęłam moją koleżankę:
    — Patrz, jak fajnie Mikołaj zrobił tę prezentację!
    — Powiem mu o tym w domu.
    — W domu? Więc jesteście razem?
    — Tak, jesteśmy małżeństwem od pięciu lat.
    — W życiu bym się nie zorientowała: przychodzicie o różnych porach, nie rozmawiacie, nie chodzicie razem na lunch.
    — Anka! Śpię z nim, jem z nim śniadanie, jem z nim kolację. Czy nie mogę przynajmniej zjeść lunchu sama?! © MadTillDead / Pikabu
  • Zauważyłam, że kolega ma tajemniczy folder oznaczony jako „MP”. Zastanawiałam się, co to znaczy. Mega potrzebne? Maile do partnerów? Misie pluszowe? Zapytałam.
    — To bardzo ważny plik. Oszczędza mi wiele stresu.
    — Dobra, więc co to znaczy?
    — Może poczekać. © MadTillDead / Pikabu
  • Osiem lat temu pracowałam w małej agencji reklamowej. Wśród moich kolegów był projektant o imieniu Michał, który mył się wyłącznie w biurowej toalecie. Uzasadniał to tym, że mieszkał w akademiku i bał się tam korzystać z prysznica, ponieważ łazienka była brudna. Na jego krześle przy biurku zawsze leżał mokry ręcznik frotte w okropnym kolorze. I tak, robił pranie również w biurze. A potem bez najmniejszego zażenowania suszył bieliznę i skarpetki na najbliższym kaloryferze, na widoku publicznym. I był bardzo oburzony, kiedy dyrektor kazał mu to wszystko odłożyć, bo klienci byli, delikatnie mówiąc zaskoczeni. „Nie wyschło”, mruczał, „teraz będzie brzydko pachnieć”. © Luanna Kira / ADME
  • Miałam koleżankę, byłyśmy w dobrych relacjach. Za każdym razem, gdy szłyśmy do stołówki na lunch, brałam szklankę soku, a ona zawsze na koniec prosiła mnie o łyk. Dlaczego miałaby go kupować? Nie wypiłaby całej szklanki, ale mogła dostać łyk ode mnie. To było naprawdę irytujące. © Marisha z Paryża / ADME
  • Pewnego razu przyszła główna księgowa i kazała mi naprawić kserokopiarkę.
    Ja:
    — Jestem szefem grupy programistów, a fachowca od naprawy sprzętu zwolniliście.
    — Nie obchodzi mnie to, jesteś programistą, więc naprawiaj.
    Pokazałem jej mój dyplom, na którym było napisane: „Technik systemowy”. I dodałem, że oczywiście mogę spróbować, ale na 99% będą musieli kupić nową kserokopiarkę. Obraziła się. © Kubuś Puchatek / ADME
  • Pewien kolega lubił wtykać nos w moje jedzenie. Przyniosłam makaron z borowikami i śmietaną. Przyszedł i mówi: „Co tak ładnie pachnie?”. Wziął łyżkę, przeżuł i nagle jego mina się zmieniła: „Czy to grzyby?”. Wyleciał z pokoju prosto do toalety. Okazało się, że nie może jeść grzybów. © la / ADME
  • Pewna dziewczyna dostała pracę w naszej bibliotece. Nie wiem, gdzie nasz szef ją znalazł, ale młoda dama była absolwentką wydziału filologicznego i oczekiwano od niej umiejętności czytania i pisania. W rzeczywistości okazała się koszmarna: odstraszała czytelników, bujała się na krześle i spadała, gdy polecono jej okładać w papier nowe książki, wszystko było w kleju. Czwartego dnia po prostu nie przyszła. Trzy dni później skontaktowano się z rodziną. Babcia odpowiedziała: „Nasza Oleńka nie zniży się więcej do pracy u was”. © Geriknas / ADME

Komentarze

Otrzymuj powiadomienia
Masz szczęście! Ten wątek jest pusty,
co oznacza, że masz prawo do pierwszego komentarza.
Śmiało!

Powiązane artykuły