12 zaskakujących zwrotów akcji, które odebrały ludziom mowę

Utrata członka rodziny nigdy nie jest łatwa. Wszyscy przeżywają żałobę inaczej. Jeden z czytelników Jasnej Strony podzielił się rozdzierającą serce historią o utracie żony z powodu raka. Ten pogrążony w żałobie mąż i ojciec dwójki studiujących dzieci ze znacznie starszą pasierbicą stoi teraz przed kolejnym dylematem i potrzebuje porady.
Moja żona zmarła na raka kilka miesięcy temu. Byliśmy małżeństwem przez 24 lata i mieliśmy dwójkę dzieci, które są teraz na studiach. Mogę z dumą powiedzieć, że były to najlepsze lata mojego życia.
Moja żona miała również córkę z poprzedniego związku. Ania miała 16 lat, kiedy została moją pasierbicą. Nie adoptowałem jej oficjalnie, gdyż pomimo moich wysiłków, nigdy nie udało się nam nawiązać bliższych więzi, ale byliśmy dla siebie nawzajem serdeczni. Nie starała się też być siostrą dla moich dzieci, ale to mi nie przeszkadzało.
Dwa lata temu diagnoza raka mojej żony spadła jak grom z jasnego nieba. Walczyła dzielnie, ale ostatecznie mogliśmy jedynie zapewnić jej jak najlepsze ostatnie dni. Moja pasierbica wprowadziła się do nas, by zaopiekować się matką i została.
Moja żona odeszła trzy miesiące temu, ale Ania nie zdaje się mieć nawet najmniejszego zamiaru opuścić mojego domu. Ma 40 lat, nie ma pracy, nie jest z nikim w związku i jest dość osobliwa.
Moje dzieci również rozmawiały ze mną o Ani i wiedziałem, że coś musi się zmienić. Wydawała się przejmować obowiązki mojej zmarłej żony. Nie tylko nosi jej ubrania, ale też próbuje wykonywać wszystkie prace domowe. Mieszkam sam i nie potrzebuję trzydaniowych posiłków ani wyprasowanych koszul. Zacząłem się z tym czuć niekomfortowo, więc poprosiłem ją, żeby przestała.
Odbyłem też z nią długą rozmowę i zachęciłem, by zrobiła coś ze swoim życiem. Mijały dni, a sytuacja się nie zmieniała. Podjąłem decyzję. Poprosiłem ją, by się wyprowadziła i uporządkowała swoje życie. Wtedy ona stwierdziła, że chce zostać ze mną i być jak jej mama, dbając o swoją rodzinę. Przeraziło mnie to i stanowczo powiedziałem, że ma się wyprowadzić do końca miesiąca.
Wtedy polały się łzy i stwierdziła, że jestem bez serca nie pozwalając jej opłakiwać matki w jej domu. Nie zareagowałem i wyszedłem z pokoju, ale czuję się rozdarty. Chcę jej pomóc, bo jest w końcu córką mojej żony, ale jej łzy jakoś do mnie nie przemawiają. Czuję się, że mnie oszukuje, a ponadto, ponieważ nie mamy bliskich relacji, niezręcznie jest mi mieszkać z nią w moim domu.
Co powinienem zrobić?
Tomasz
Drogi Tomaszu, pozwól nam, przede wszystkim, wyrazić nasze kondolencje z powodu twojej straty. Utrata współmałżonka nigdy nie jest łatwa i mamy nadzieję, że czas zaleczy rany, a ty pamiętasz wszystkie szczęśliwe chwile spędzone z żoną.
Relacje z pasierbami to zawsze potencjalnie trudna sytuacja, a tym razem wygląda na to, że przekraczane są granice. Oto, co możesz zrobić.
Kluczem do rozwiązania każdego problemu są otwarta komunikacja i dialog, i w przypadku twojej pasierbicy wygląda na to, że nadszedł czas na interwencję. Po pierwsze, zanim poddasz się emocjom, pamiętaj, że nie tylko jest dorosła, ale także nie jesteś za nią odpowiedzialny, nie będąc jej przybranym ojcem.
Skoro masz ochotę jej pomóc, co jest dobrym pomysłem, porozmawiaj z nią, najlepiej w obecności rodziny. Czy są gdzieś w pobliżu rodzice lub rodzeństwo twojej żony, którzy mogliby pomóc w pokierowaniu jej krokami, by przejęła kontrolę nad swoim życie? Nie ma specjalnie bliskich relacji z tobą ani twoimi dziećmi, więc może nadszedł czas, aby poprosić kogoś spokrewnionego z nią o interwencję, abyście doszli do polubownego rozwiązania.
Mając to wszystko na względzie, nie mylisz się chcąc, aby się wyprowadziła, a stawianie się w niewygodnej sytuacji nie jest czymś, czego chciałaby twoja żona. Ponadto twoje granice również muszą być przestrzegane.
Choć może to zabrzmieć drastycznie, masz rację, chcąc uniknąć wszelkich niezręcznych sytuacji, szczególnie że nie jesteście blisko z pasierbicą. Jeśli chodzi o „miejsce” twojej żony, nikt go nie zajmie, a twoja pasierbica w żaden sposób nie zastąpi twojej straty i musi to zrozumieć w 100 procentach.
Pomimo powyższego, chęć pozostania blisko matki, czy to poprzez mieszkanie w jej domu, czy też noszenie jej ubrań, jak i chęć zajęcia jej miejsca, mogą być oznaką nierozwiązanego żalu. Pomyśl o poleceniu jej terapii lub zasięgnięcia porady od specjalistów w zakresie żałoby, aby mogła lepiej przygotować się na przyszłość.
Jeśli czujesz, że musisz zapewnić jej pomoc finansową, pracę lub miejsce zamieszkania, zrób to wyznaczając wyraźne granice. Może to być ograniczenie czasowe. Na przykład, pomożesz jej stanąć na nogi przez trzy miesiące, a po tym czasie musi zacząć sama dbać o siebie.
Pamiętaj, że dbanie o siebie jest ważne. Ty straciłeś małżonkę, a twoje dzieci matkę. Nie tylko ona odczuwa żałobę. Rób to, co sprawia, że czujesz się komfortowo na dłuższą metę i wyzbądź się poczucia winy, ponieważ z prawnego punktu widzenia nie odpowiadasz za dorosłą pasierbicę.
Upewnij się również u notariusza lub prawnika, czy twoja żona poczyniła jakieś kroki w celu zabezpieczenia jej pod względem finansowym. To również coś, co może pomóc Annie żyć własnym życiem.
Daj sobie czas na dojście do siebie i trzymaj swoje dzieci blisko, dobrze poinformowane. Mamy nadzieję, że to pomoże i będziesz w stanie poprowadzić swoją rodzinę w pożądanym kierunku.
Śmierć w rodzinie to zawsze szok, ale często szybko prowadzi do nieporozumień czy wręcz rodzinnych kłótni. Dokładnie jak w przedstawionej tu historii.