16 osób, które grzecznie, ale stanowczo zareagowały na czyjeś chamskie zachowanie

3 miesiące temu

Często spotykamy osoby, które zachowują się tak bezczelnie i chamsko, że po prostu nie wiemy, jak na to zareagować. Na szczęście bohaterowie naszego artykułu nie mieli takich dylematów. W uprzejmy, ale zdecydowany sposób położyły kres nieakceptowalnym dla nich zachowaniom.

  • Dzisiaj rano w moją stronę szło dziecko z mamą. Wszędzie były kałuże. Dzieciak podbiegał do ludzi, którzy szli przed mną, i celowo wskakiwał do kałuż, żeby ich ochlapać. Matka w ogóle nie reagowała. Mały podbiegł do mnie, ochlapał mnie i popatrzył z zadowoleniem. Nie nakrzyczałam na niego, tylko z całej siły wdepnęłam w kałużę przed nim. Ja poczułam się usatysfakcjonowana, dziecko ociekało błotem z kałuży, a mamuśka była purpurowa ze złości. Trzeba było pilnować swojego bąbelka.
  • Kiedyś nakładałam makijaż w pociągu i jakaś kobieta powiedziała: „Z taką twarzą nic się nie da zrobić”. Spojrzałam jej prosto w oczy i zapytałam: „To dlaczego nie siedzi pani w domu?”. © queenofthenoms / Reddit
  • Zaczęłam spotykać się z facetem. Zaprosił mnie na kilka randek i w ogóle. Od razu ostrzegłam go, że szukam czegoś poważnego, a nie tylko przygody na kilka tygodni. Zapewnił mnie, że tak właśnie będzie i on myśli podobnie. Minął miesiąc, zaczęłam mu ufać, a on powiedział: „Zdałem sobie sprawę, że nie jestem gotowy na związek”. Niezła wymówka. Więc pomyślałam, że mu odpłacę tym samym. Oznajmiłam: „To świetnie się składa, bo ja też zrozumiałam, że nie chcę się angażować”. Oczywiście zaczął dopytywać, dlaczego, a ja powiedziałam tylko, że nie chcę wchodzić z nim w poważny związek. Teraz dzwoni do mnie codziennie i próbuje mnie znowu zdobyć. © necreativnenko / Reddit
  • Moja mama szła ulicą, a 12-latek nagle wyskoczył przed nią z krzykiem, licząc na to, że ją przestraszy. Jego koledzy zaczęli się śmiać. Mama nie wystraszyła się jednak i zareagowała całkiem grzecznie. Spojrzała na niego z politowaniem i powiedziała: „Chłopcze, powiedz swojej mamie, żeby zabrała cię do lekarza!”.
  • Mam szczeniaka dużej rasy. Kiedyś byliśmy w kurorcie, szliśmy jakieś 30-40 metrów od plaży, pies był na bardzo krótkiej smyczy. Jakaś baba wychyliła z leżaka i zaczęła do mnie wrzeszczeć: „Dlaczego on nie ma kagańca?”. Odpowiedziałem: „A dlaczego pani nie ma?”. Cała plaża się śmiała, a baba uciekła.
  • Pewnego dnia poszłam na basen z moją 10-letnią siostrzenicą. Przed wyjściem zaczęła suszyć włosy, a w całej szatni była tylko jedna suszarka. Suszyła włosy krótko, ale za nią stała kobieta z niezadowoloną miną. Dosłownie wisiała nad nią i popędzała: „Kiedy wreszcie skończysz suszyć włosy?”. I to wszystko takim niemiłym tonem, sugerującym, że tych włosów nie ma tak dużo. Nie spodziewałam się tego po mojej siostrzenicy, ale odpowiedziała: „Przynajmniej mam głowę na karku, a pani co będzie suszyć?”.
  • W dzieciństwie byłem świadkiem takiej sytuacji. Jakiś facet, nie pamiętam, czy sąsiad na podwórku, czy opiekun na obozie, beształ kogoś w bardzo nieprzyjemny sposób. Że jest leniwy, niechlujny, wszystko robi źle i tak dalej. Kiedy wreszcie potok oskarżeń się skończył, ten ochrzaniany człowiek zapytał po prostu: „Powiedziałeś wiele o sobie. A co powiesz o mnie?”.
  • Zjeżdżaliśmy z mężem na wyciągu, obok nas siedziało dwóch chłopców w wieku około 12-13 lat. Rozmawiali po francusku, obgadując i obrażając wszystkich wokół. Mówili, że są głupi i nie rozumieją francuskiego. Wtedy mój mąż powiedział do nich: „Chłopaki, jesteście pewni, że wszyscy jesteśmy tak głupi, jak to opisujecie?”. Doskonałym francuskim, ponieważ mieszkał w Lozannie i Genewie przez pięć lat. I dodał jeszcze kilka edukacyjnych uwag. Usta chłopców natychmiast się zamknęły, a ich oczy przybrały rozmiar spodków.
  • Przyszła do nas nowa dziewczyna, dostała pracę dzięki znajomościom. Wszystko robiła źle i próbowała zwalić swoje błędy na innych. Pewnego dnia zobaczyłam, jak bierze mój 15-stronicowy raport i zanosi go do dyrektora. Nie zastanawiając się długo, po kilku chwilach weszłam za nią do gabinetu dyrektora i powiedziałam: „Przepraszam, nie zdążyłam wstawić do mojego raportu kilku danych i poprawić błędów, czy mogę go zwrócić po poprawkach?”. Dziewczyna dostała burę od dyrektora, a kiedy wyszła, zapytałam sarkastycznie, jak jej się udała rozmowa. © Aiku / Reddit
  • Jako mama dwójki dzieci jestem przyzwyczajona do tego, że mnóstwo starszych pań pozwala sobie na wyrażanie swojej dezaprobaty. Na przykład związanej z tym, że dziecko nie nosi czapki, mimo że na zewnątrz jest ciepło. Dziś po raz pierwszy odkryłam, że takie kobiety mogą czepiać się nie tylko mojego dziecka, ale i mnie samej. Szłam w koszulce. Na zewnątrz +20°C. Naprzeciwko szła kobieta w wieku około 65 lat, w czapce, kurtce i szaliku. Najwyraźniej zauważyła mnie z daleka, podleciała i powiedziała: „Dziewczyno, zamarzniesz, czemu jesteś taka porozbierana?”. Odpowiedziałam: „Jest ciepło”. Ona na to: „Nie! Jest zimno”. Popatrzyłam na nią i zauważyłam grzecznie: „To dlatego, że pani jest stara, a ja młoda”. I poszłam dalej swoją drogą.
  • Jestem po trzydziestce. Wyglądam dużo młodziej, może nie jak dziewczynka, ale nikt jeszcze nie nazwał mnie kobietą. Pracuję w sklepie. Wczoraj klient krzyknął „Dziewczyno!”, żeby zawołać mnie do pomocy. Podeszłam, a on powiedział: „Och, przepraszam, myślałem, że jesteś dziewczyną”. Uśmiechnęłam się tylko i odpowiedziałam: „Nie szkodzi, ja myślałam, że jest pan mężczyzną”. Wyraz jego twarzy w tym momencie był bezcenny. Nie twierdzę, że jestem super młoda, ale było to co najmniej nietaktowne z jego strony.
  • Wracałem do domu metrem. To stacja przesiadkowa, zawsze wysiada tam dużo osób. Na peronie stała kobieta, która czekała, aż wszyscy wysiądą i będzie mogła wsiąść. Ale stała tak, że blokowała jedną trzecią przejścia. Wychodzący pasażerowie obchodzili ją w milczeniu. Kobieta była wyraźnie zniecierpliwiona. Na końcu wychodziła jakaś dziewczyna. Baba prawie wypchnęła ją z wagonu, krzycząc: „Ruszasz się jak mucha w smole!”, i wpadła do środka. Podszedłem do niej i powiedziałem: „Gdyby pani nie blokowała wyjścia, wszyscy wysiedliby znacznie szybciej. I byłoby wygodniej”. Zrobiła się czerwona. Nic nie odpowiedziała, tylko sapała ze złości. Mam nadzieję, że do niej dotarło.
  • Pracowałem kiedyś w studiu fotograficznym. Nie jestem fotografem, ale znam się na rzeczy. Pewnego dnia przyszedł fotograf po pięćdziesiątce. Zaczął narzekać, że nasz sprzęt jest kiepski, że marnuje czas na jego ustawianie i że nic nie działa. Jego aparat w żaden sposób nie łączy się ze światłami. I to wszystko na oczach klientów. Stał tam, dawał mi popalić, a ja po prostu podszedłem i bez słowa podłączyłem jego sprzęt w ciągu minuty. Nigdy nie widziałem, żeby dorosły mężczyzna tak się zarumienił. © ashrae9 / Reddit
  • Tę historię opowiedziała mi kierowniczka. Ma rumuńskie korzenie. Pewnego dnia ona i jej pracownica jechały w podróż służbową pociągiem. Wkrótce dosiedli do nich dwaj mężczyźni, ojciec i syn. Przedstawili się sobie. Faceci okazali się być Rumunami i porozumiewali się między sobą po rumuńsku. Rozmawiali o zaletach i wadach pań, która im się bardziej podoba, i na inne dość pikantne tematy. Kierowniczka wszystko rozumiała, ale nie komentowała: to była krótka podróż. Kiedy wysiadały na swojej stacji, pożegnała się ze współpasażerami po rumuńsku: „Do widzenia! Mam nadzieję, że już nigdy się nie spotkamy”. Jej zdaniem, warto było znosić te gadki dla samego ich spojrzenia.
  • Pracowałem kiedyś w dziale wsparcia technicznego na uniwersytecie. Pewnego dnia siedzieliśmy w pracy, a kolega, który zawsze chwalił się, że jest najmądrzejszy, nie mógł podłączyć monitorów. Próbował już od 10 minut, ale bezskutecznie. Zaproponowałem mu pomoc, a w odpowiedzi usłyszałem tyradę, że całe życie pracował z komputerami i nie potrzebuje pomocy, zwłaszcza od ludzi takich jak ja. Powiedziałem mu: „Dobra, przepraszam, chciałem tylko powiedzieć, że monitory muszą być najpierw podłączone”. Natychmiast się zaczerwienił. © Ryan233tiger / Reddit
  • Cały czas spotykam się z pytaniami, które są zarazem oskarżeniem. Ale najśmieszniejszą rzecz usłyszałam dziś od laryngologa. Kiedy powiedziałam, że mam narośle na migdałkach, lekarka wykrzyknęła: „A kto pani pozwolił zaglądać do gardła?!”. Nieźle. Musiałam jej wytłumaczyć, że to moje gardło i jak będę chciała, to będę zaglądać. Koszmar.

Szczerze zazdrościmy osobom, które potrafią postawić granice i usadzić bezczelnych ludzi, których spotykają na swojej drodze.

Komentarze

Otrzymuj powiadomienia
Masz szczęście! Ten wątek jest pusty,
co oznacza, że masz prawo do pierwszego komentarza.
Śmiało!

Powiązane artykuły