20 kelnerów podzieliło się tak dramatycznymi historiami, że chciałoby się ich pocieszyć dobrym napiwkiem

Matka wpadła w furię, gdy jej sześcioletnia córka wróciła do domu zapłakana. Powód? Koleżanka z klasy ukradła jej śniadaniowe pudełko bento, które kosztowało 50 dolarów. W odpowiedzi na brak działań ze strony szkoły kobieta postanowiła wziąć sprawy w swoje ręce.
Moja siostra kupiła mojej córce (6 lat) pudełko bento, które kosztowało 50 dolarów. W czwartek po szkole moja córka wróciła do domu i gdy rozpakowywałam jej plecak, jak to zwykle mam zwyczaju, zauważyłam, że nie ma w nim jej śniadaniówki. Kiedy zapytałam ją, gdzie jest pudełko, powiedziała, że dziewczynka z jej klasy o imieniu Audrey (imię zmienione) zabrała je i nie chciała oddać.
Zapytałam, czy poszła z tym do nauczycielki, a ona odpowiedziała, że tak, ale ona powiedziała jej, że to tylko pudełko śniadaniowe i nie powinno to mieć znaczenia. Imię Audrey padało już kilka razy w moim domu. Ona i inne dziewczynki zawsze dokuczały mojej córce i bez względu na to, ile razy poszłam z tym do szkoły, nic nie zostało zrobione. Byłam — delikatnie mówiąc — wściekła.
Następnego dnia poszłam do szkoły 30 minut przed przerwą obiadową i poprosiłam o spotkanie z nauczycielką i dyrektorem. Przyprowadzili moją córkę na dół, a ja wyjaśniłam sytuację, więc posłali kogoś po Audrey.
Audrey przyniosła śniadaniówkę, aby „udowodnić”, że należy do niej, ale poprosiłam ją, aby otworzyła pudełko, ponieważ w środku było podpisane. Kiedy je otworzyła, imię mojej córki było widać jak na dłoni. I gdy zażądałam, by oddała je mojej córce, zaczęła płakać.
Nauczycielka zapytała, czy Audrey może zatrzymać pojemnik do końca dnia ze względu na to, że trzymała tam swoje jedzenie. Powiedziałam, że nie i że mają 5 minut na znalezienie czegoś innego, do czego mogliby włożyć jej śniadanie albo je wyrzucę. Zamiast znaleźć jej jakiś zamykany pojemnik, zaczęli się ze mną kłócić, więc wstałam, chwyciłam pudełko bento i na oczach wszystkich wyrzuciłam jedzenie do kosza na śmieci.
Złapałam córkę za rękę i wyszłam z gabinetu ze śniadaniówką, zostawiając ich, by pocieszali płaczącą dziewczynkę. Kilka godzin później opowiedziałam siostrze o tym, co się stało, a ona powiedziała, że chociaż miałam prawo być zła, mogłam po prostu pozwolić jej to mieć, a ona kupiłaby mojej córce kolejny pojemnik. Wydaje mi się jednak, że chodzi o zasadę: dlaczego mielibyśmy ponownie kupować mojej córce coś, co już miała, ponieważ jakieś roszczeniowe dziecko chciało tego, co do niej należy? Czy się mylę?
Wychowywanie dzieci nie jest łatwe, ale są pewne zachowania, na które każdy rodzic powinien zwrócić uwagę. Jednym z nich jest branie odpowiedzialności za swoje czyny.