12 osób, które były pewne, że mają wszystko pod kontrolą — do czasu!

2 lata temu

Oczywiście, każdemu czasem coś się nie udaje, jednak życie potrafi też zagrać nam na nosie w naprawdę dziwny sposób — i kiedy już ktoś ma absolutną pewność, że jest górą, sytuacja odwraca się nagle o sto osiemdziesiąt stopni. Aż trudno uwierzyć, że to w ogóle możliwe!

Ekipa Jasnej Strony trochę zazdrości ludziom, którzy mają na tyle duży dystans do samych siebie, żeby dzielić się z innymi swoimi porażkami. Tacy są właśnie bohaterowie naszego artykułu.

  • W 2008 roku dostałem taki SMS: „Przypadkowo doładowałam ci telefon na 5 dolarów. Zrób proszę to samo na ten numer. Helen”. Sprawdziłem stan konta i odpisałem: „Wiesz co, Helen? Poszukaj sobie innego frajera”. W tej samej chwili z mojego konta zniknęło 5 dolarów za wysłanie wiadomości premium. © Vereshch / Pikabu
  • Wybrałam się na umówioną wizytę w przychodni. Przy wejściu temperaturę sprawdził mi młody, przystojny i wysoki lekarz. Nieczęsto tam takich widuję, więc chciałam zrobić na nim wrażenie i przejść obok niego z gracją.
    Mój plan spalił jednak na panewce, ponieważ chwilę wcześniej sprzątaczka zmyła tam wykafelkowaną podłogę. Ledwo zrobiłam pierwszy krok, poczułam się jak łyżwiarka figurowa. Udało mi się jednak wykonać tylko jedną figurę: spektakularny upadek na ziemię. Miałam na sobie grubą kurtkę, która ograniczała mi ruchy, więc kiedy próbowałam wstać, zachowywałam się jak żółw przewrócony na grzbiet. Kiedy obiekt moich westchnień pomagał mi się podnieść, wyglądałam jak po przejściu żywiołu: czapka zsunęła mi się na oczy, a szal zwisał, jak mu się podobało. © Bulochka s Koritsey / AdMe
  • Kupiłem kiedyś naszemu synowi plastikowe pająki do zabawy. Były porozrzucane po całym domu. Któregoś dnia, kiedy pływaliśmy w basenie, zobaczyłem pająka unoszącego się na powierzchni. Postanowiłem nastraszyć żonę. Kiedy wziąłem pająka na rękę, okazało się, że jest żywy. Ale udało się osiągnąć cel — żonę wystraszył mój wrzask. © ShutupuFM / Pikabu
  • Dzień przed ważnym spotkaniem na twarzy wyskoczyły mi pryszcze, więc poprosiłem swoją dziewczynę o pomoc w zamaskowaniu ich. Rano nałożyła mi podkład i jakiś inny kosmetyk. Efekt był doskonały — zupełnie nie było widać wyprysków. Niestety w pracy potknąłem się w progu i wylądowałem twarzą na marynarce swojego kierownika. Został na niej ślad podkładu. Oczywiście wszyscy mieli zaraz mnóstwo pytań i się ze mnie podśmiewali. Tłumaczenie nie pomogło. © Overheard / Ideer
  • Jakiś czas temu bardzo modna była ciemnobrązowa szminka. Im ciemniejszy odcień, tym lepiej! Żeby wzmocnić efekt, używałam czarnej konturówki, przez co moje usta były naprawdę ciemne, wręcz pozbawione życia. Starsze koleżanki mówiły mi, że wcale nie wygląda to pięknie, ale wtedy byłam pewna, że po prostu mi zazdroszczą. © Elena Matiol / Facebook
  • Kiedy miałam 16 lat, przechadzałam się w swoich nowych białych dżinsach. Popisywałam się nimi, jak tylko mogłam, i byłam pewna, że wszyscy na mnie patrzą. Czułam się taka fajna! Do czasu, gdy podeszła do mnie pewna kobieta i powiedziała, że mam rozpięty rozporek. Spojrzałam w dół — — tak było. © Victoria Sergeeva-Filippova / Facebook
  • Po powrocie do domu postanowiłem wyprać firanę w kuchni, żeby zrobić przyjemność swojej ukochanej. Nie chciało mi się iść po drabinę, więc po prostu podstawiłem sobie krzesło i zacząłem zdejmować firanę z karnisza. Nie mogłem dosięgnąć końca z lewej strony, więc postawiłem nogę na stojącym pod ścianą stole. Stopa mi się ześlizgnęła, stół przewrócił się razem ze mną i ściągnąłem za sobą na podłogę firanę razem z karniszem. Ten po drodze uderzył jeszcze w nową kuchenkę ceramiczną i zrzucił stojące obok zlewu naczynia. Jakby tego było mało, zwichnąłem nogę. © Overheard / Ideer
  • Przypomniała mi się ostatnio historia ze szkolnych lat. Chciałam wtedy wyglądać jak Gothic Lolita, ale w tamtych czasach praktycznie nie było możliwości dostania odpowiednich rzeczy. A kiedy przyszłam na lekcje z czarną, koronkową wstążką we włosach, wszyscy myśleli, że umarł mi ktoś w rodzinie i zostałam zwolniona do domu. © iamhellcat / Twitter
  • Wdałem się ostatnio w dyskusję ze sprzedawcą. Uważał on, że korek jest ciepły — to znaczy, że oddaje ciepło. Sprzeciwiłem się, twierdząc, że korek nie emituje ciepła, tylko słabo je przewodzi — ma małą przewodność cieplną. Zaczął się ze mną kłócić, powołując się na to, że jest ekspertem. Kiedy zapytałem, skąd w takim razie korek bierze ciepło, które miałby potem emitować, stwierdził, że ładuje się gorącem, kiedy rośnie w Afryce. © Bash.im

Zdarzyło wam się znaleźć w podobnej sytuacji? Nie ma się czego wstydzić! Czekamy na wasze komentarze.

Komentarze

Otrzymuj powiadomienia
Masz szczęście! Ten wątek jest pusty,
co oznacza, że masz prawo do pierwszego komentarza.
Śmiało!

Powiązane artykuły