16 osób opowiedziało o najbardziej bezczelnych ludziach, jakich spotkali w swoim życiu

Ludzie
10 miesiące temu

Mówi się, że bezczelnym ludziom jest w życiu łatwiej. Może to i prawda, ale z pewnością osoby obdarzone tupetem są dość uciążliwe dla otoczenia. Znaleźliśmy w sieci historie użytkowników, którzy zetknęli się z tak bezczelnymi ludźmi, że te spotkania na długo zapadły im w pamięć.

  • Znajomy zadzwonił do mnie kiedyś i poprosił o pomoc w znalezieniu nowej pracy, ponieważ nie dogaduje się z szefem. Zgodził się na jakiekolwiek stanowisko. Facet był młody, po studiach, ale zdolny. Pomogłam mu, jak umiałam. Znalazłam ofertę, wysłałam na rozmowę kwalifikacyjną. Po jakimś czasie zadzwonił i powiedział, że ta praca mu nie odpowiada, bo musi długo jechać metrem. I czy nie mogę znaleźć mu firmy bliżej mieszkania, które wynajmuje?
  • Podchodzę do kołowrotu w metrze, wyciągam kartę, przykładam ją i czuję, że ktoś mnie popycha. Szybko przesuwam się do przodu, ale tuż za mną przepycha się ktoś jeszcze. Odwracam się i widzę jakiegoś spryciarza, który przeszedł przez bramkę razem ze mną. Z taką bezczelnością jeszcze się nie spotkałam.
  • Współlokatorka mojego sąsiada jadła wspólne jedzenie i nie płaciła za czynsz przez prawie rok. A potem sąsiad dowiedział się, że odziedziczyła mnóstwo pieniędzy, które wydawała tylko na siebie. © Nieznany autor / Reddit
  • Sąsiadka przyszła wcześnie rano, bo w jej mieszkaniu przeciekały kaloryfery. Zażądała, żeby mój tata wstał i poszedł to naprawić. Odpowiedziałam jej, że tata nie jest hydraulikiem, a ona na to: „Ale jest mężczyzną”. W końcu z niezadowoloną miną poszła poszukać numeru telefonu do firmy serwisowej. Właściwie miałam ten numer w notesie, ale powiedziałam, że go nie znam.
  • Pewnego dnia kolega poprosił mnie o pomoc w przygotowaniu raportu. Głupio się zgodziłam. Nagle szef dał mi pilne zadanie. Zajmowałam się więc poleceniem szefa, a nie raportem kolegi. Kiedy kolega to odkrył, zaczął na mnie krzyczeć: „Najpierw zrób mój raport, a potem możesz wykonać własną pracę!”.
  • Zaproponowałam przyjacielowi, żeby pomieszkał ze mną, dopóki nie znajdzie czegoś dla siebie. Minęło sześć miesięcy, a on nadal się nie wyprowadzał. Potem uderzył wielki huragan i mój dom został poważnie uszkodzony. Mój kumpel uznał, że dostanę duże odszkodowanie z tego powodu i z jakiegoś powodu myślał, że się z nim podzielę. Zaproponował nawet, żebym sprzedała dom i podzieliła się z nim pieniędzmi. Wyrzuciłam go z mieszkania. © Janis Weston Hagan / Quora
  • biurze raz w tygodniu przynoszą darmowe jogurty dla wszystkich. Jest ich tyle, że wychodzi po 3-4 na osobę. Ale następnego dnia po rozdaniu wszystkie znikają. Jednocześnie ludzie nie chcą zrozumieć, że takie zabieranie wszystkich jogurtów jest po prostu niefajne. Któregoś dnia poszedłem do kuchni z jednym z takich zbieraczy i po prostu wziąłem jogurt z czyjegoś stosu, a kolega powiedział do mnie: „Wyobraź sobie, że ktoś kradnie mi jogurty!”. Tylko się roześmiałem na taką bezczelność.
  • Zatrzymaliśmy się obok ulicznych grajków, którzy otoczyli nas i zaczęli żebrać o pieniądze. Powiedzieliśmy, że nie mamy gotówki. Oni na to: „Tam jest bankomat, albo możecie przelać pieniądze przez aplikację!”.
  • Z okazji urodzin nasi pracownicy zamawiają pizzę do biura i piszą na ogólnym czacie: „Zapraszam do kuchni, częstujcie się pizzą”. Jeśli pójdziesz do kuchni trzy lub cztery minuty po otrzymaniu wiadomości, jest duża szansa, że zobaczysz puste pudełka i kolegów z talerzami pełnymi kawałków pizzy. Nadal nie rozumiem, dlaczego nie mogą wziąć jednego kawałka, zjeść go, a dopiero potem wziąć drugi, jeśli jeszcze są głodni. W ten sposób każdy mógłby się poczęstować. Ale nie, nie przyjdzie im do głowy, żeby pomyśleć o innych.
  • Przyjaciółka pozwoliła znajomej zostać u siebie, dopóki nie stanie na nogi. Znajoma wyjadała wszystko w domu, robiła bałagan i za nic nie płaciła. Nawet nie przyszło jej do głowy, by zaoferować jakąkolwiek pomoc. © This_old_username / Reddit
  • Jakiś facet w autobusie usiadł i położył nogi na siedzeniu. Tuż pod tabliczką z napisem „Proszę nie opierać nóg na siedzeniu!”. Na kolejnym przystanku wsiadła kobieta i poprosiła go o zwolnienie miejsca. Mężczyzna zdjął stopy z wyraźną niechęcią. Kobieta zastanowiła się chwilę, wyjęła mu kurtkę z rąk, wytarła siedzenie, włożyła kurtkę w jego ręce i usiadła. Facet wyglądał na zdziwionego.
  • Zwiedzałam zoo, było gorąco, kupiłam sobie lody. W moją stronę szła para z dzieckiem w wózku, oboje około 30 lat. Zatrzymali się przede mną i szeroko uśmiechnięci zapytali: „Przepraszam, czy mogłaby pani dać dziecku trochę pieniędzy na lody?”. Zatkało mnie na taką bezczelność.
  • Jechałam autobusem międzymiastowym, był prawie pusty. Weszła jakaś kobieta, usiadła na siedzeniu obok mnie i położyła swoje torby na moich kolanach. Wzięłam je i położyłam w przejściu. Ona bez słowa podniosła torby, spojrzała na mnie z pogardą i głośno prychnęła. Żałuję, że nie wyrzuciłam jej tych toreb przez okno.
  • Przyszła pani z administracji i powiedziała, że samozamykacz w drzwiach jest zepsuty, więc cały budynek musi się złożyć na nowy. Kiedy stwierdziłam, że tak naprawdę nie potrzebuję tego samozamykacza, pani argumentowała, że drzwi się nie zamkną. A jeśli zamontują sprężynę, drzwi będą głośno trzaskać i mieszkańcom parteru to się nie podoba. Ogólnie rzecz biorąc, za nowy samozamykacz administracja już zapłaciła ze swojej kieszeni, a teraz musimy to zrekompensować. Powiedziałam, że nie dam żadnych pieniędzy, bo na czwartym piętrze ważniejsze jest dla mnie zamknięcie drzwi niż odgłos trzaskania.
  • Mieliśmy z żoną pomieszczenie w piwnicy. Tata zmarł i od jakiegoś czasu pokój stał pusty. Przyjaciółka mojej żony poprosiła o nocleg, a my się zgodziliśmy. Po jakimś czasie ich przyjaźń wygasła, a potem moja żona i ja rozwiedliśmy się. Kiedy powiedziałem jej byłej koleżance, że czas się wyprowadzić, odmówiła. Ostatecznie udało mi się ją wyprowadzić, ale to była lekcja, którą zawsze będę pamiętać. Na początku ludzie proszą o pozostanie na jakiś czas, a potem przyzwyczajają się do tego i zaczynają myśleć, że mają jakieś prawo do tej przestrzeni. © Leonard Carter / Quora
  • Podróżowałam z psem i wykupiłam cały przedział. Do drzwi zapukała konduktorka, za nią kobieta z dzieckiem. Kobieta spytała, czy może jechać w moim przedziale, a ona zwróci mi część pieniędzy za bilet. Stwierdziłam, że wolę być sama, poza tym jadę z psem. Ona na to: „Nie ma problemu, psa można zamknąć w transporterze, a my nie mamy alergii”. Zirytowałam się: „Nie wykupiłam całego przedziału po to, żeby mój pies siedział w klatce przez 24 godziny. A po drugie, nie chcę sąsiadów bez psa”. Jej głównym argumentem było to, że ma dziecko. No cóż, to nie mój problem.

Z reguły najlepiej jest ignorować takie zachowania. Gdy bezczelna osoba wyczuje, że nic nie ugra, najczęściej po prostu odpuszcza.

Komentarze

Otrzymuj powiadomienia

I bardzo dobrze zrobiłaś! Najbardziej nie znoszę takich właśnie roszczeniowych szmat, którym się wydaje że ich bachor jest najważniejszy na świecie. Won z takimi! Zwierzaki górą!

-
-
Odpowiedz

Powiązane artykuły